Zmierzch

Znów brudzi opuszki tusz, słów korowód sunie
Resztek rozsądku kubek zalewam rumem
Od centrum po Rubież, dziś nic nie stoi w miejscu
W dźwięku maluję pejzaż o zmierzchu
Znów brudzi opuszki tusz, słów korowód sunie
Resztek rozsądku kubek zalewam rumem
Od centrum po Rubież, dziś nic nie stoi w miejscu
W dźwięku maluję pejzaż o zmierzchu

Owiany negatywnym mitem jak te czarne wołgi
Lapsie, odbij, wsadź sobie tą marną gadkę w odbyt
Wciąż apetyt mam jak Marvel Zombies
Dzisiaj nawet sam Samael się tu zacznie modlić
W kejdach martwe ziomki, w czarnych sercach mordor
Nastał zmierzch tak zimny, jak by cię wessał kosmos
Chcesz żebym przestał pochwo, to uderzasz głową w mur
Wystawie ci certyfikat śmierci jak na drugim solo Cube

Spłonął klub, mamy to nitro we krwi
Puszczam to wszystko z dymem jak naćpany pirotechnik
Jak cichociemni, nasz styl to partyzantka
W baniach Galimatias, wbijamy na twoje party z papcia
To cham i wandal niczym Beavis i Butt-Head
To dobranocka o dwóch takich co wbili ci w matkę
Jebać intrygi w rap grze, grabarz kopie wam grób
W naszym cieniu zamarzniesz, a w blasku spłoniesz na wiór

Znów brudzi opuszki tusz, słów korowód sunie
Resztek rozsądku kubek zalewam rumem
Od centrum po Rubież, dziś nic nie stoi w miejscu
W dźwięku maluję pejzaż o zmierzchu

Znów brudzi opuszki tusz, słów korowód sunie
Resztek rozsądku kubek zalewam rumem
Od centrum po Rubież, dziś nic nie stoi w miejscu
W dźwięku maluję pejzaż o zmierzchu

Chłód oplata wszystko swoimi dłońmi
Jego kościste palce zetną krew i pot
Dziś zamarznie wszystko co spaliły wojny
I nawet bogom północy się zeszkli wzrok
Wbijamy w to kto nas lubi, a kto nie
Przeciwko nam może tu stanąć choćby cały świat
Szkoła wyrzutków podnieś pięść nad głowę
Jesteśmy czarną dziurą wśród tych bladych gwiazd

To był ziom drugi dzień
Chcę coś co John Belushi wtedy wziął
Ktoś burzy się jakbym dął w którąś z jerychońskich trąb
Nasza podłoga ich sufitem to się przebić chcą
I nie, nie musisz lubić mnie jak ja muzyki Celine Dion
Se leci szczery szczon jakby z dłonią na Biblii
To Loui Biskin nawet nie chce mi się kpić z nich
My typy od bomb w ręku lont w oczach się iskrzy

To charakterystyczy flow jak Lequit Flu i King T
I trochę wstyd mi, gdy wrzucają nas do wora z nimi
Że niby z nami coś tam tworzą, te potłuczyny
Jesteśmy jak Babinicz kontra te ich kolubryny
I chuj w rozkminy co by było gdyby, znamy wynik
Te ślady widzisz tu gdzie sumienia pali syf
Ziom każdy z nas już w betonie swe imię wyrył
Wszystkie z tych linii w ogniu skopane niczym Khaleesi
I niech się krzywią te z skurwy córy i syny

Znów brudzi opuszki tusz, słów korowód sunie
Resztek rozsądku kubek zalewam rumem
Od centrum po Rubież, dziś nic nie stoi w miejscu
W dźwięku maluję pejzaż o zmierzchu

Znów brudzi opuszki tusz, słów korowód sunie
Resztek rozsądku kubek zalewam rumem
Od centrum po Rubież, dziś nic nie stoi w miejscu
W dźwięku maluję pejzaż o zmierzchu

Maluję pejzaż o zmierzchu



Credits
Writer(s): Krystian Silakowski, Wojciech Zawadzki, Sebastian Warzecha
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link