Palę dym walę płyn
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
DGE rapu Mussolini, liryczny DUCE
Począł znów słowa krucze, trzymamy do miasta klucze
Miasto wypaczeń, trefnych stłuczek, gdzie co dzień się uczę
Wypchanych towarem spłuczek, gdzie kula swe gówno żuczek
Walki kogucie, maczkiem druczek, kruk krukowi kruczek
Chuj w to! Niech wyje buczek, gdy z bandą po mieście huczę
Nic nie muszę, będzie trzeba to przyduszę
W szlak wyruszę, będąc wszędzie, w ogóle nigdzie się nie ruszę
Nic nie muszę, gadka bez tanich wzruszeń
Chociaż bez bitów się duszę, robię szarżę z animuszem
Kurwa nic nie muszę, siedzę sobie, topa kruszę
Słowa zżyte z miejskim buszem wypełniają kontur tuszem
Nic nie muszę, bibułkę wypełniam suszem
Trawa piszczy, wierzby szumią, przykładam do ucha muszlę
Nic nie muszę, mam tą stylówę de lux
Zawijam kush, kush, sztruks i już
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Łychy łyk, jägger, gin, masz i pij
Leci bit, czeski film, Cypress Hill
Nowy hit, słucha dziad, słucha szczyl
Wjeżdzam tu z Giovanim tak jak Navy Seals
Wbijam pin, biorę plik, wystaw bill
Dobry deal, zestaw full happy meal
Wszytko, co najlepsze, mamy w parę chwil
Taki właśnie styl, mufloń albo gin
Słyszę was, ale was nie słucham
Klepie evergreeny – fajna fucha
Jak fajna dupa, dobra rada mi zaufaj
Wpierw ty, potem słuchasz
Rób rap, przestań grzebać w ciuchach, bo nie poruchasz
Zmień tę grę, tak jak nikt, tak jak my zwiń ją w plik
Nie jesteś tu winny mi nic, to nasz stół, jebać ich
Dawaj puch, kładź tu płyn, Szopen bit, Dziadzia rym
Moc w tym jest jak skurwysyn, cały czas jedziemy z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Hardcore Commando, siup lód absynt z wodą
Będę spał za komodą, dziadzia potwór z Komodo
Palę dym ile zdołam, już siwo dookoła
Ciężkich knock-outów szkoła, Rocky Balboa
Wznoszę toast – Cin Cin – Bacardii i cola
Dzwonię z Noa Noa, w studiu fauna i flora
Kolego, chuj ci do tego, jestem na Samoa
Wciąż zmieniam alter ego jak Fernando Pessoa
180 IQ super Mensa jak Omenaa
Bit z Walkmana, wciskam play i mnie nie ma, i mnie nie ma
I nic nie ma i nic nie ma
Flow co buja pokolenia
Z podziemia, chociaż jakby od niechcenia
Kolejka na do widzenia w centrum dowodzenia
Koń pociągowy rapu, chociaż kawał lenia
Nie ma róży bez ognia, nie ma Dziada bez dymu
Gdzie drwa rąbią w garncu, nosi wilk, skurwysynu
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
DGE rapu Mussolini, liryczny DUCE
Począł znów słowa krucze, trzymamy do miasta klucze
Miasto wypaczeń, trefnych stłuczek, gdzie co dzień się uczę
Wypchanych towarem spłuczek, gdzie kula swe gówno żuczek
Walki kogucie, maczkiem druczek, kruk krukowi kruczek
Chuj w to! Niech wyje buczek, gdy z bandą po mieście huczę
Nic nie muszę, będzie trzeba to przyduszę
W szlak wyruszę, będąc wszędzie, w ogóle nigdzie się nie ruszę
Nic nie muszę, gadka bez tanich wzruszeń
Chociaż bez bitów się duszę, robię szarżę z animuszem
Kurwa nic nie muszę, siedzę sobie, topa kruszę
Słowa zżyte z miejskim buszem wypełniają kontur tuszem
Nic nie muszę, bibułkę wypełniam suszem
Trawa piszczy, wierzby szumią, przykładam do ucha muszlę
Nic nie muszę, mam tą stylówę de lux
Zawijam kush, kush, sztruks i już
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Łychy łyk, jägger, gin, masz i pij
Leci bit, czeski film, Cypress Hill
Nowy hit, słucha dziad, słucha szczyl
Wjeżdzam tu z Giovanim tak jak Navy Seals
Wbijam pin, biorę plik, wystaw bill
Dobry deal, zestaw full happy meal
Wszytko, co najlepsze, mamy w parę chwil
Taki właśnie styl, mufloń albo gin
Słyszę was, ale was nie słucham
Klepie evergreeny – fajna fucha
Jak fajna dupa, dobra rada mi zaufaj
Wpierw ty, potem słuchasz
Rób rap, przestań grzebać w ciuchach, bo nie poruchasz
Zmień tę grę, tak jak nikt, tak jak my zwiń ją w plik
Nie jesteś tu winny mi nic, to nasz stół, jebać ich
Dawaj puch, kładź tu płyn, Szopen bit, Dziadzia rym
Moc w tym jest jak skurwysyn, cały czas jedziemy z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Palę dym, walę płyn, jadę z tym
Hardcore Commando, siup lód absynt z wodą
Będę spał za komodą, dziadzia potwór z Komodo
Palę dym ile zdołam, już siwo dookoła
Ciężkich knock-outów szkoła, Rocky Balboa
Wznoszę toast – Cin Cin – Bacardii i cola
Dzwonię z Noa Noa, w studiu fauna i flora
Kolego, chuj ci do tego, jestem na Samoa
Wciąż zmieniam alter ego jak Fernando Pessoa
180 IQ super Mensa jak Omenaa
Bit z Walkmana, wciskam play i mnie nie ma, i mnie nie ma
I nic nie ma i nic nie ma
Flow co buja pokolenia
Z podziemia, chociaż jakby od niechcenia
Kolejka na do widzenia w centrum dowodzenia
Koń pociągowy rapu, chociaż kawał lenia
Nie ma róży bez ognia, nie ma Dziada bez dymu
Gdzie drwa rąbią w garncu, nosi wilk, skurwysynu
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Pale dym, wale płyt, jadę z tym
Credits
Writer(s): Piotr Andrzej Gorny, Mateusz Pawel Schmidt
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.