Syzyf

Suko, powiedz jaki styl mam (unikat), tego nie da się opisać (nie)
Mnie nie włożysz w żaden klimat, wczoraj lato - dziś zima (brrrr)
Dalej nienawidzę świąt, yo, aż się obwieszę jak choinka
Dalej nienawidzą ponoć, a wciąż słuchają na winklach
Podbij do mnie, spytaj o mnie, moich ludzi, nie fejki
Podbij do mnie, spytaj o mnie, moich ludzi na dzielni
Nie ma drogi bez wyjścia, nie ma drogi na skróty
Wejdę nawet z futryną, jak nie dostanę tych kluczy

Barykadują to jeb! Barykadują to jeb! Jeb!
Kocham widok farbowanych lisów jak z drzwiami lecą na glebę
Barykadują to jeb! Barykadują to jeb! Jeb!
Nie patrz na nich, nie kochali nigdy ciebie, nie za tę grę, nie

Powiedz mi coś czego nie wiem
Powiedz mi coś czego nie wiem
Zoba jak biorę na siebie to wszystko
Jak na koniec dnia liczę ten becel (ha!)
S to pierdolony model
Mama, dzięki za urodę
Pa jak zwykły chłopak z bloków z marzeniami idzie po miliony monet

Jeszcze wszystko się odwróci, wokół mojej ksywy musi
Ludzie często idą ślepo, ale nie są tak głusi
Miałeś kiedyś nóż na gardle? Nie w przenośni - dosadnie
Się oczyści to powietrze, czekam na deszcz aż spadnie
Nie Amiri, nie Moncler, nie Amiri, nie Moncler, przyniósł mi styl ten
W moich oczach nie zobaczysz lęku
Moje oczy mówią "w końcu wyjdzie"
Całe życie jak Syzyf, mijam metę i syf, syf znowu mnie goni
To co teraz spada mi na głowę to konsekwencje tylko tej agonii
Nienawidzą ciebie kochać, potem lecisz w górę jak helikopter
Balon pęknie jak go stracisz z oczu, wtedy to dopiero kurwa problem
Wtedy to dopiero zmiesza z błotem cie towarzystwo co było okej
Jak to uniesiesz i wrócisz jeszcze to możesz mówić, że wiesz cokolwiek

Jebiesz flotę jak masz ją, kminisz?
W innej opcji to kłamstwo, kminisz?
Tyle co ja odrzuciłem tego to ten co szczeka by wziął półdarmo
Jebiesz flotę jak masz ją, kminisz?
W innej opcji to kłamstwo, kminisz?
Tyle co ja tutaj odrzuciłem to ty dorzuciłbyś to w fellatio jak woah



Credits
Writer(s): Adrian Slawomir Krynski, Pawel Sobolewski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link