Takie czasy
Jest pora na kombinacje i pora na dobre akcje
I pora, żeby porapować o tych porach z ziomalem
Jest pora na ruchy i pora zamuły
I lepiej ich nie pomylić, bo nie ma dróg na skróty
Nie było takich czasów, kiedy świat nie znał biedy
Czasy zawsze są te same tak jak ludzkie potrzeby
Grzechy zawsze są te same, z drugiej strony miłość
Pomyśl se przez chwilę, czy nie zawiniłeś wcale
Pora bić się w pierś, potem pora chwytać życie
Gdziekolwiek byś nie był to najpiękniej jest o świcie
Praca wiąże się z profitem, a bogactwo z samotnością
Pora robić kwit, ale być blisko ziomków
Czas dla rodziny, czas na narodziny
Czas zadumy nad śmiercią, ona zawsze jest dla żywych
Zawsze jest pora na dobro, moda na godność
Czas by wejść w wiraż i pora wyjść na prostą
Pora na ruchy, choć jestem skuty, potrafię znaleźć go
Nie ma zamuły, choć często, bracie, łapię stop
To nie jest dla mnie błąd, że czasem se odpuszczam
Powodem nie jest joint, on jest jak magiczna różdżka
Rap mnie naucza, jak odnaleźć złoty środek
Lubię zapierdol jak i lubię tą wygodę
Czasem podwinę nogę by zawrócić na pięcie
Raz na prędce, raz żyję wolniej, takie życie
Dostałem w pakiecie, dokładnie tak jak PESEL
Sam sobie prezesem, a gdzie neseser?
Śmigam se w dresie, bo tak wygodniej się po jaju drapnąć
Potem i tak pójdę trochę naruchać hajsu
Lecz taki się w moment nasuwa nastrój
Bo mam oczy zaklejone bez, kurwa, plastrów
Znów mam nastuk, a robię rzeczy sprawnie
Płynę wolny niczym bąki co je puszczam w wannie
I pora, żeby porapować o tych porach z ziomalem
Jest pora na ruchy i pora zamuły
I lepiej ich nie pomylić, bo nie ma dróg na skróty
Nie było takich czasów, kiedy świat nie znał biedy
Czasy zawsze są te same tak jak ludzkie potrzeby
Grzechy zawsze są te same, z drugiej strony miłość
Pomyśl se przez chwilę, czy nie zawiniłeś wcale
Pora bić się w pierś, potem pora chwytać życie
Gdziekolwiek byś nie był to najpiękniej jest o świcie
Praca wiąże się z profitem, a bogactwo z samotnością
Pora robić kwit, ale być blisko ziomków
Czas dla rodziny, czas na narodziny
Czas zadumy nad śmiercią, ona zawsze jest dla żywych
Zawsze jest pora na dobro, moda na godność
Czas by wejść w wiraż i pora wyjść na prostą
Pora na ruchy, choć jestem skuty, potrafię znaleźć go
Nie ma zamuły, choć często, bracie, łapię stop
To nie jest dla mnie błąd, że czasem se odpuszczam
Powodem nie jest joint, on jest jak magiczna różdżka
Rap mnie naucza, jak odnaleźć złoty środek
Lubię zapierdol jak i lubię tą wygodę
Czasem podwinę nogę by zawrócić na pięcie
Raz na prędce, raz żyję wolniej, takie życie
Dostałem w pakiecie, dokładnie tak jak PESEL
Sam sobie prezesem, a gdzie neseser?
Śmigam se w dresie, bo tak wygodniej się po jaju drapnąć
Potem i tak pójdę trochę naruchać hajsu
Lecz taki się w moment nasuwa nastrój
Bo mam oczy zaklejone bez, kurwa, plastrów
Znów mam nastuk, a robię rzeczy sprawnie
Płynę wolny niczym bąki co je puszczam w wannie
Credits
Writer(s): Jakub Franciszek Knap, Patryk Belka, Sebastian Wiktorowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2025 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.