To nie są twoi
Dzieciaki przyjmują chemię, nie chorując na raka
Tak osiedlowa padaka pozbawia szczęścia i dramat
Po narkotykach rozprawa niejeden rozbitek zadba
By zepsuć krew swej rodzinie, nie szanuje nic wariat
Oceniony przez ćpunów, którzy niespełna rozumu
Chcieli podważyć przekaz i wnet podnosi się tumult
Bo pogrążeni w problemach związanych z nadużywaniem
Nienawidzą wszystkiego co niezwiązane z ich światem
"Wszystko jest dla ludzi" mówił ktoś, potem umarł
Smak wielu rzeczy wciąga, że gubisz umiar
Niektóre substancje są tu po prostu mocne
Lepiej jak nie ruszasz, bo ci, kurwa, zryją czosnek
Znałem lepszych cwaniaków, dziś ich mowa to bełkot
Się przekręcili sami, jeszcze zanim się przekręcą
Walą tu jakiś syf i to jest towar nieznany
Raczej eksperymenty z produktów Castoramy
Do czaszki wrzucił granat i blondem przykrył banię
Szare komórki, pamięć oddał na chemiczne pranie
Posypka na śniadanie, później S-klasa
Wpierdolił się w przystanek, ciężko pierdzi w pasiak
Znał niejednego króla co nigdy nie zamulał
Dziś śmieje się do much na ścianie, zryty ma cebularz
Nie kumple, nie rodzina, tym bardziej nie pech
Diler żenił mu ten towar i życzył żeby zdechł
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
Mam sprawdzoną receptę, po co zmieniać składniki?
Mieszałem style w muzyce zanim mieli wyniki
Bez przesady, zostaję przy swoim, się nie zapętlę
To narko-ballady, przez które macie erekcję
Dzieci, odróbcie lekcję, tu nie ma żadnej kreacji
Ksztyna dobrej narracji, nawijam byś się nie martwił
Mój elektorat jest martwy? Dzieciak, jesteś zabawny
Słuchają mnie rówieśnicy i twoi tak zwani fani
Jest popyt, jest podaż, choć prawo jest prawem
Ja jestem za wolnością wyboru, nie zakazem
Owoc zakazany, legalnie dałbym ludziom
I jestem przekonany, po pół roku się nim znudzą
Nie mówię o dewiacjach, na to zgody nie ma
Sam sobie możesz robić co chcesz i do widzenia
Wiem, że masz swój rozum, ale trochę uczulam
Bo tu diabeł jest wszędzie, a nie tylko w szczegółach
Znam temat od podszewki, siedziałem za tym stołem
Aż wszystko nie zostało, do czysta odkurzone
Ten melanż był non stop, jechałem jak buldożer
To moje życie, ziomek, uciekłem z tego w porę
Nie każdy tak potrafi, niewielu ma zmysł szósty
Ty bądź trochę mądrzejszy niż ten środek od kapusty
Jak treningowy worek dyndasz na poddaszu
Kiepsko by było umrzeć, nie ma na to czasu
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
Tak osiedlowa padaka pozbawia szczęścia i dramat
Po narkotykach rozprawa niejeden rozbitek zadba
By zepsuć krew swej rodzinie, nie szanuje nic wariat
Oceniony przez ćpunów, którzy niespełna rozumu
Chcieli podważyć przekaz i wnet podnosi się tumult
Bo pogrążeni w problemach związanych z nadużywaniem
Nienawidzą wszystkiego co niezwiązane z ich światem
"Wszystko jest dla ludzi" mówił ktoś, potem umarł
Smak wielu rzeczy wciąga, że gubisz umiar
Niektóre substancje są tu po prostu mocne
Lepiej jak nie ruszasz, bo ci, kurwa, zryją czosnek
Znałem lepszych cwaniaków, dziś ich mowa to bełkot
Się przekręcili sami, jeszcze zanim się przekręcą
Walą tu jakiś syf i to jest towar nieznany
Raczej eksperymenty z produktów Castoramy
Do czaszki wrzucił granat i blondem przykrył banię
Szare komórki, pamięć oddał na chemiczne pranie
Posypka na śniadanie, później S-klasa
Wpierdolił się w przystanek, ciężko pierdzi w pasiak
Znał niejednego króla co nigdy nie zamulał
Dziś śmieje się do much na ścianie, zryty ma cebularz
Nie kumple, nie rodzina, tym bardziej nie pech
Diler żenił mu ten towar i życzył żeby zdechł
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
Mam sprawdzoną receptę, po co zmieniać składniki?
Mieszałem style w muzyce zanim mieli wyniki
Bez przesady, zostaję przy swoim, się nie zapętlę
To narko-ballady, przez które macie erekcję
Dzieci, odróbcie lekcję, tu nie ma żadnej kreacji
Ksztyna dobrej narracji, nawijam byś się nie martwił
Mój elektorat jest martwy? Dzieciak, jesteś zabawny
Słuchają mnie rówieśnicy i twoi tak zwani fani
Jest popyt, jest podaż, choć prawo jest prawem
Ja jestem za wolnością wyboru, nie zakazem
Owoc zakazany, legalnie dałbym ludziom
I jestem przekonany, po pół roku się nim znudzą
Nie mówię o dewiacjach, na to zgody nie ma
Sam sobie możesz robić co chcesz i do widzenia
Wiem, że masz swój rozum, ale trochę uczulam
Bo tu diabeł jest wszędzie, a nie tylko w szczegółach
Znam temat od podszewki, siedziałem za tym stołem
Aż wszystko nie zostało, do czysta odkurzone
Ten melanż był non stop, jechałem jak buldożer
To moje życie, ziomek, uciekłem z tego w porę
Nie każdy tak potrafi, niewielu ma zmysł szósty
Ty bądź trochę mądrzejszy niż ten środek od kapusty
Jak treningowy worek dyndasz na poddaszu
Kiepsko by było umrzeć, nie ma na to czasu
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
To nie są twoi przyjaciele, siadasz z nimi ćpać
To o wiele za wiele, chyba na więcej cię stać
Są kolejne levele, przy czym trzeba wstać i wiać
Bo nie będziesz mieć wyników, zacznij dawać, a nie brać
Credits
Writer(s): Michal Czajkowski, Ryszard Andrzejewski, Tomasz Janiszewski, Wojciech Pawel Alszer, Adam Piotr Piechocki
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.