Ballada o dwóch koniach

Ech, ubawi Was ogromnie
W parę chwil balladka ta
Raz w zaprzęgu szły dwa konie
Szły w zaprzęgu konie dwa
Pierwszy był to koń posłuszny
Który w galop, cwał czy trucht
Pięknie ruszał, grzecznie ruszał
Na najmniejszy bata ruch

Jupi jupi jaj, jupi jaj
Na najmniejszy bata ruch

Za to drugi koń był hardy
Nieposłuszny, pędziwiatr
W biegu szybki, w pysku twardy
Furda lejce, furda bat!
Zaś gdy chodzi o woźnicę
Co na koźle z batem tkwił
Bardzo on to kierownicze
Stanowisko lubił był

Jupi jupi jaj, jupi jaj
Stanowisko lubił był

Ten woźnica dnia każdego
Myślał, mrużąc ślepia złe
Skarcę konia niegrzecznego
Gotów jeszcze kopnąć mnie!
Lecz cóś przecież począć muszę
Albo z kozła ruszać precz
Autorytet się mine kruszy
Autorytet ważna rzecz

Jupi jupi w mordę jaj
Autorytet ważna rzecz

Po czym w stajni, już przy żłobie
Ten woźnica bat swój brał
Brał go tęgo w dłonie obie
I... Grzecznego konia prał
A do niegrzecznego mawiał
Strojąc głos na srogi ton
Jak się będziesz, draniu, stawiał
To zarobisz tak jak on!

Ty jupi jupi, szkapo ty!
I zarobisz tak jak on!

Z tej balladki smakowitej
Niech popłynie morał w świat
Gdy mieć pragnie autorytet
Bandzior, co ma w ręku bat
Kto się stawia, ten ma z tego
Mimo wszystko jakiś zysk
A kto słucha i ulega
Ten najpierwszy bierze w pysk

Jupi jupi jaj, jupi jaj
Ten najpierwszy bierze w pysk



Credits
Writer(s): Wojciech Mlynarski, Jerzy Wasowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link