Bałagan na strychu

non-stop ZIP-y kipy, sagan - tak jest jak kilka dni zaprawiam z rzędu
w głowie bałagan, oprócz paru momentów nie ogarniam wieczoru,
do oporu, alkoholu aż za dużo, już melanże mi niesłużą -niestety.
Mam telefon do kobiety, czy jest piękna-nie pamiętam
w kierman zerkam, na debecie postwiłem drin kobiecie - git.
Już nie kumam (...)same straty, kwit wydany, chujowe stany.
Grunt że znów najarany, od rana wygrzany od marichuany
wyimaginowany świat przed oczami widzę.
Wychodząc na ulicę, idąc pod dziesiątkę
spotkałem Włodka no i zrobiliśmy piątkę.
Co się stało zapomniałem bo spotkałem ziomków,
bal się zaczął od początku, głos rozsądku mi się zaciął,
znów film mi się pociął - mam na strychu kocioł, bałagan - elo-się rozpoczął.

Od zmierzchu do świtu pękło kilka kielichów
pierdyknął bym coś jeszcze, ale nie mam kwitu.
W tym nocnym już długa linia kredytu,
przychodzą do głowy głupie głupoty bez kitu.
Bałagan na strychu, nad strychem papa
coraz trudnirj się poruszać, zawodzi równowaga,
w takich momentach nie obchodzi mnie co wypada,
kilka minut później leczy mnie już tylko chata,
późnym rankiem - browar przecież nie herbata,
gdzie moja brygada - o świcie się zgubiła,
podzwonię-może ta sytuacja mnie się tylko przyśniła.
Uważaj by nie pogubiła cię wygrzewka,
znaj swój umiar by nie przeholować,
kontroluj się żeby nie żałować

Idę pod prąd(prąd) mam niezły (...) to było szkło(szkło)
kto to uprzątnie, jak balować to porządnie,
później za to w głowie niezły bałagan,
wszystko nie poukładane to nie stragan, nie hepening.
Kilka polemik-narkotyki albo trening,
wybór-życie zdrowsze, owszem
ale jak tu postępować mądrze kiedy odmóżdżone stany,
najarałem się, zmieniłem plany żeby nie dać plamy.
Melanż był udany wierzysz? nie wiem jak daleko mierzysz,
masz ciśnienie, nigdy go nie zmierzysz,
niby mam bałagan, wiem gdzie wszystko leży.

Na strychu bałagan, rano się z nim zmagam,
powiem szczerze-mój bałagan z niczego się nie bierze,
browaru wypitego mam już dosyć
czuję niedosyt - wstaję wczorajszy,
wieczoru nie pamiętam, czy coś odjebałem,
jointy, wódę z browarem wszystko pomieszałem.
Zaraz (ale co?) jednak coś sobie przypomniałem, ale co?
Bałagan w głowie ZIP opowie x2

Mam coś w zanadrzu, nazajutrz po melanżu,
mgliste wspomnienia, budżetu debet,
chwilowa amnezja, chwila, chwila jakoś sobie przypominam
z finezją impreza, bez impressario, prawie rio de janerio,
opór balanga a z rana bałagan na strychu.
Dziś dzień po cichu, nieznaczne delirium,
tylko na serce plus alkazelcer i do pracy lecę
w pracy dojdę do siebie, jeszcze energizer,
wewnętrzny equalizer i rozgardiasz ogarnę.

Umieć śmiać się z siebie to chyba nie wada,
dobrze się składa bo mam w głowie bałagan.
Czasem gardło przechlane, gały wykukane
na melanżu patrzę tylko gdzie tu zasiać zamęt.
Wpuść drania do biura to atrament wypije,
zobacz z kim życie żyjesz, do kogo pijesz, z kim lufę bijesz
elo orient - by niedopić do dna, pięknie jest o papa.
Nie patrz na czarne życia strony,
bądź zadowolony z tego jak spędzasz czas,
uważaj co ćpasz-jointy browar masz
po co łapy pchasz, tam gdzie czyha kat,
od chuja strat, nie możesz liczyć na fart
z dwojga złego wolę preparat, terror rap, preparator.

Bałagan na strychu a sprzątać mi się nie chce,
siedzę przy stoliku, piję bro z plastiku
teraz wszyscy po kielichu.
Na liczniku już parę bomb,
teraz z haszyszu joint-to był błąd - idę stąd,
męczy mnie szlugów swąd,
wreszcie na zewnątrz mogę odetchnąć, odsapnąć,
Jak to już jasno, budzi sie miasto.
Biegnę do tramwaju, wsiadam staram się nie zasnąć,
opieram łeb na szybie a pod sufitem totalny mętlik,
otwieram oczy - jestem na pętli,
teraz do domu na łeb zimny ręcznik,
do tego jeszcze wodę z cytryną, lodem
idę spać człowiek, idę spać człowiek, idę sobie



Credits
Writer(s): Andrzej Wawrykiewicz, Rafal Poniedzielski, Marcin Korczak, Jazwa, Lukasz Gawel, Waclaw Michal Goldanowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link