Chora Ambicja (feat. Tomson)

Gdy wychodzisz z siebie ziom
Bo chcesz to mieć
I gdy przerośnie ciebie to
Oszukujesz się
Chcesz więcej niż możesz wziąć
Udowodnić tu komuś coś
Ale za jaką cenę
To ciśnienie na sos

Boli cała japa mocno obita
Boli przykleiła mu tu jego krew do chodnika
Żeby mu pomóc tu nie było ochotnika
Pierwsza w nocy dzielnica
Kolo ledwo oddycha
Dobrze, że to jego okolica
Ma na chatę parę minut nikt go nie widział
Wstaję, krwią kaszle bo go dobija
Ma wyjebane i na klatkę szybko pogina
Wchodzi na chatę, nikt nie wyczai go
Matka poszła dziś do pracy na całą noc
Idzie do łazienki, bada straty
Bo wie, że ma parę siniaków i połamany nos
Ale bardziej boli duma
Co się stało chyba kuma
Miał przy sobie dwie dychy skuna
Oni zabrali to i najebali go
Kolo ustawił go na deal i wystawił go
Wczoraj od dillera wziął trochę tego w credo
Ziomy mówili, że on nie nadaje się do tego
Ale on im pokażę, że da
Idzie spać ale w głowie ma już plan, tak

Gdy wychodzisz z siebie ziom
Bo chcesz to mieć
I gdy przerośnie ciebie to
Oszukujesz się
Chcesz więcej niż możesz wziąć
Udowodnić tu komuś coś
Ale za jaką cenę
To ciśnienie na sos

Wstał cała twarz napierdalała go mocniej
Dobrze, że matka jeszcze spała po nocce
Zjadł i wyszedł do zioma
Wiedział, że go zaskoczy
Jak opowie mu co stało się wczoraj w nocy
Wydzwonili jeszcze dwie, wpadli za chwilę
I poszli do tego, co go wjebał na minę
Pod klatką stali by nie wyczaił ich z okna
Wyjdzie z chaty zemsta będzie słodka
Stali dwie godziny wyszedł jebany pies
I najebali go jak psa w biały dzień
Uciekli stamtąd szybko
Na do widzenia powiedzieli mu, że jest straszną dziwką
On powiedział dzięki ziomom
Dostawcy wisi hajs i musi odrobić dzięgi solo
Pomyślał sprawdzę inne źródło
On siedzi na chacie i zawsze ma to gówno
Siema widzę, że nieźle cię najebali
Spoko stary już konflikt zażegnany
Pogadałbym ale w chuj mi się spieszy
Ziom weź daj mi stówę na zeszyt

Gdy wychodzisz z siebie ziom
Bo chcesz to mieć
I gdy przerośnie ciebie to
Oszukujesz się
Chcesz więcej niż możesz wziąć
Udowodnić tu komuś coś
Ale za jaką cenę
To ciśnienie na sos

Nie trzyma tego w domu, bo nie ryzykuje
Że kiedy mu wleci
Towar chowa na klatce w ssypie na śmieci
Pod lineloum więc nawet jak będzie przypał
To towaru nie zawiną jemu
Wraca po to codziennie
Zaraz się odkuję bo w detalu
Mu dzień w dzień schodzi piona dziennie
Dzwonią do niego masz coś? Hej ziomek pewnie
I to jest dobre sto procent, że spoko jebnie
Po tej stówię wziął drugą i trzecią
Odpula tych, którzy z hajsem w chuja go lecą
Zdobywa te fame'y na dzielni
Udowodnił swoim ziomom teraz
Że też hajsem kielnie napełni

Wcześniej nie miał nic
Gdy odwiedzał ich mówili mu
Że na bloku nie spada z nieba nic
Idzie w kimę do roboty już nic nie ma dziś
Siódma rano budzi go pukanie do drzwi

Gdy wychodzisz z siebie ziom
Bo chcesz to mieć
I gdy przerośnie ciebie to
Oszukujesz się
Chcesz więcej niż możesz wziąć
Udowodnić tu komuś coś
Ale za jaką cenę
To ciśnienie na sos

On nie zczaił ocb ale nie zdążył
Matka otworzyła krymy na chatę wjechały z psem
Był przygotowany myślał o tym całe dnie
Co? Pewnie myślicie, że macie mnie
Pomyślał sobie ale powiedział jej o co chodzi
Skuli go głowę przyłożyli do podłogi
Matka płaczę, przeszukali chatę
Nie ma, biorą go na przesłuchanie zatem, tak
Pies pyta się kto mu sypał, gdzie
Kolo milczy za to dostaję liścia w łeb
Drugi, trzeci ale nie wypsztykał się
Nic nie mieli mimo, że go jakiś wydał cwel
Puścili go w tej samej chwili on
Pomyślał, że lepiej będzie jak zmyli trop
Znają adres przeniosę lepiej ten towar
I poszedł do ssypu na klatkę, gdzie sprzęt chował
A nie daleko jego domu siedział ten
Co dostał w pizdę od niego i jego ziomów
Śledził go całymi tygodniami
Zemstę zaplanował wraz z tymi krymuchami

Wiedzieli, że nic nie ma w domu
Mieli go przestraszyć
Żeby sam w inne miejsce chciał towar zaszyć
Cwel widzi jak wchodzi do klatki
Ten ziomek daję sygnał psom
Otoczyli blok, koniec

Gdy wychodzisz z siebie ziom
Bo chcesz to mieć
I gdy przerośnie ciebie to
Oszukujesz się
Chcesz więcej niż możesz wziąć
Udowodnić tu komuś coś
Ale za jaką cenę
To ciśnienie na sos



Credits
Writer(s): Aleksander Kowalski, Tomasz Lewandowski, Tomasz Lach
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link