Romeo

Po wieczerzy już zmyte naczynka,
We śnie leży spowita dziecinka
Którą los na pociechę mi dał
Za kolejną pomyłkę dwóch ciał
Nastawiony już budzik na szóstą
Mętnie, sennie odbija mnie lustro
Tylko ja czuwam jeszcze
W moim oknie na piętrze
I w uśpioną uliczkę mą krzyczę:

O, Romeo, słowiczy sokole!
O, tęsknoto niewieścich pokoleń!
Otworzyłam ci okno
Na tę moją samotność
O, Romeo!
Czy jesteś na dole?
Czy jesteś na dole?

A na dole jak zwykle nikogo
Może kolej z Werony za drogo?
Może konno wyruszył
A koń nie życzliwie odnosi się doń?
Może nie ma na klimat nasz palta?
Może właśnie dokańcza Tybalta?
Może zły mu Kapulet
Sprzeniewierzył amulet
Więc w uśpioną uliczkę znów krzyczę:

O, Romeo, kochanku pokoleń!
O, Romeo, już na mnie jest kolej!
Otworzyłam ci okno
Na tę moją samotność
O, Romeo!
Czy jesteś na dole?
Czy jesteś na dole?

A na dole odpowiedź jest ciszą
A na czole mym troska o przyszłość
Co to będzie za miesiąc, jak wiek
Kiedy drogi zawieje ci śnieg
Co dzień gorsza, Romeo, pogoda
I ja jestem codziennie mniej młoda
Do klasztoru ci zbiegnę lub innemu ulegnę
Żeby potem móc krzyczeć w uliczkę:

Nie ma ciebie, Romeo, na dole
O, Godocie niewieścich pokoleń
Otwieramy wciąż okna
W każdym oknie samotna
Patrzy w pole
Gdzieś wywiódł ją



Credits
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link