Batracka Dola
Po minucie lub dwóch, gąsienica wyjął z ust cybuch nargilli
Ziewnął raz, czy dwa razy i otrząsnął się
Później zszedł z grzyba, odpełznął od pośród trawy
Rzucając tylko w przejściu
Jedna strona uczyni cię wyższą, druga niższą
Jedna strona czego? Druga strona czego?-pomyślała Alicja
Grzyba!-powiedział gąsienica
Uważaj wielki człowieku
Bo możesz nas nagle spotkać
W gąszczu wypaśnych trawników
W kępach krzaków, czy przy schodkach
Stać tam może dziwny bogun
Cały w boskiej czerwoności
Ortodoks-sługa Prawego
Prawa i sprawiedliwości
Kniej ślepe, czarcie bagna
Kiedyś naszym światem były
Hen gdzie dusze nieśmiertelne
zapędzać się nie ważyły
Teraz ziemia już wychrzczona
Demony w ludzi wstąpiły
Ohydna teraz robota
Wstrętne czasy nastąpiły
Nie pomoże żaden guślarz
Czy czarownik nad szamany
Wymieszał nas święty Pioter
Z leśnymi muchomorami
W domkach z grzybów nas szukają
Zaburzenia jakieś mają
Zidiociałe ludzkie plemię
Teraz zmienia nas w kamienie
(nie, nie)
(nie, nie)
(nie, nie)
My jesteśmy krasnoludki
Hopsasa hopsasa
Muchomory zamiast wódki
Ha, ha, ha, ha, ha, ha
Ludzie - grzyby, Mity - skręty
Oje jej, o je jej
Kto w nas wierzy ten przeklęty
Chory, chory, chory, hej!
Alicja oderwała ząbkami odrobinkę z kawałka grzyba
Trzymanego w prawej ręce, żeby spróbować, jaki to da wynik
W następnej chwili poczuła gwałtowne uderzenie w podbródek
Uderzyła nim we własną stopę!
Brodę miała tak mocno przyciśniętą do stopy
Ze nie było już niemal miejsca do otwarcia ust
Ale dokonała tego wreszcie i zdołała połknąć część kawałka
Trzymanego w lewej ręce
Hej ho, hej ho
Z atlasem by się szło
Las czasem kwaśny jest, że ho ho
Ho ho
Hej ho, hej ho
Zniekształcające szkło
Autopsja twa znów w kulki gra
Znów szczyt i dno
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
My jesteśmy krasnoludki
Komponują nas w ogródki
W rabaty ścieżki i schody
Teraz sztuczne mamy brody
Nie kumamy o co chodzi
Nie kumamy o co come on
Pomarańczowa bohema
Dziwna jakaś nas wyzwala
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
Uważajmy
Egzorcyści wykopują nas spod liści
Wycinają muchomory
Jeden, drugi, trzeci chory
O co chodzi? Nie kumamy
Pracy tutaj już nie mamy
Tajemnic ten kraj już nie ma
Więc na zachód wymykamy
Uważajcie egzorcyści
Wy mądrale zajebiści
My są teraz muchomory
Kto nas widzi, ten jest chory
My są grzyby nie na żarty
Leśne potwory uparte
Gdy nas wkurzysz, pożałujesz
Leśną karę wnet poczujesz
Tąpnie tobą niesłychanie
Z kępki trawy las powstanie
A w tym lesie nie na żarty
Gryźć cię zaczną wściekłe karły
Stracisz w końcu swe widzenie
Tak zakończysz swe istnienie
Skończysz swoje panowanie
Ciało twe w trawie zostanie
(tak, tak, tak, tak)
No, w końcu uwolniłam głowę - powiedziała Alicja uradowanym głosem
W którym pojawiła się po chwili jednak nutka trwogi
Gdy odkryła, że nigdzie nie może dostrzec własnych ramion
Spoglądając w dół widziała tylko niezwykłej długości szyję
Która jak łodyga wznosiła się z leżącego daleko, daleko, daleko w dole
morza zielonych liści
Ziewnął raz, czy dwa razy i otrząsnął się
Później zszedł z grzyba, odpełznął od pośród trawy
Rzucając tylko w przejściu
Jedna strona uczyni cię wyższą, druga niższą
Jedna strona czego? Druga strona czego?-pomyślała Alicja
Grzyba!-powiedział gąsienica
Uważaj wielki człowieku
Bo możesz nas nagle spotkać
W gąszczu wypaśnych trawników
W kępach krzaków, czy przy schodkach
Stać tam może dziwny bogun
Cały w boskiej czerwoności
Ortodoks-sługa Prawego
Prawa i sprawiedliwości
Kniej ślepe, czarcie bagna
Kiedyś naszym światem były
Hen gdzie dusze nieśmiertelne
zapędzać się nie ważyły
Teraz ziemia już wychrzczona
Demony w ludzi wstąpiły
Ohydna teraz robota
Wstrętne czasy nastąpiły
Nie pomoże żaden guślarz
Czy czarownik nad szamany
Wymieszał nas święty Pioter
Z leśnymi muchomorami
W domkach z grzybów nas szukają
Zaburzenia jakieś mają
Zidiociałe ludzkie plemię
Teraz zmienia nas w kamienie
(nie, nie)
(nie, nie)
(nie, nie)
My jesteśmy krasnoludki
Hopsasa hopsasa
Muchomory zamiast wódki
Ha, ha, ha, ha, ha, ha
Ludzie - grzyby, Mity - skręty
Oje jej, o je jej
Kto w nas wierzy ten przeklęty
Chory, chory, chory, hej!
Alicja oderwała ząbkami odrobinkę z kawałka grzyba
Trzymanego w prawej ręce, żeby spróbować, jaki to da wynik
W następnej chwili poczuła gwałtowne uderzenie w podbródek
Uderzyła nim we własną stopę!
Brodę miała tak mocno przyciśniętą do stopy
Ze nie było już niemal miejsca do otwarcia ust
Ale dokonała tego wreszcie i zdołała połknąć część kawałka
Trzymanego w lewej ręce
Hej ho, hej ho
Z atlasem by się szło
Las czasem kwaśny jest, że ho ho
Ho ho
Hej ho, hej ho
Zniekształcające szkło
Autopsja twa znów w kulki gra
Znów szczyt i dno
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
(Mikropsja, makropsja, telopsja, pelopsja)
My jesteśmy krasnoludki
Komponują nas w ogródki
W rabaty ścieżki i schody
Teraz sztuczne mamy brody
Nie kumamy o co chodzi
Nie kumamy o co come on
Pomarańczowa bohema
Dziwna jakaś nas wyzwala
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
O co come on
Uważajmy
Egzorcyści wykopują nas spod liści
Wycinają muchomory
Jeden, drugi, trzeci chory
O co chodzi? Nie kumamy
Pracy tutaj już nie mamy
Tajemnic ten kraj już nie ma
Więc na zachód wymykamy
Uważajcie egzorcyści
Wy mądrale zajebiści
My są teraz muchomory
Kto nas widzi, ten jest chory
My są grzyby nie na żarty
Leśne potwory uparte
Gdy nas wkurzysz, pożałujesz
Leśną karę wnet poczujesz
Tąpnie tobą niesłychanie
Z kępki trawy las powstanie
A w tym lesie nie na żarty
Gryźć cię zaczną wściekłe karły
Stracisz w końcu swe widzenie
Tak zakończysz swe istnienie
Skończysz swoje panowanie
Ciało twe w trawie zostanie
(tak, tak, tak, tak)
No, w końcu uwolniłam głowę - powiedziała Alicja uradowanym głosem
W którym pojawiła się po chwili jednak nutka trwogi
Gdy odkryła, że nigdzie nie może dostrzec własnych ramion
Spoglądając w dół widziała tylko niezwykłej długości szyję
Która jak łodyga wznosiła się z leżącego daleko, daleko, daleko w dole
morza zielonych liści
Credits
Writer(s): Monika Wierzbicka, Stefan Robert Jaworski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.