List do K.

Nie zapomnę dnia, w którym doszedłem do pewnego wniosku
Że coś się dzieje złego w moim związku
Postanowiłem spytać drugą połowę, czy ma jakiś problem to go rozwiąże może
Nie otrzymałem żadnej odpowiedzi od niej
Ale to nic, po woli zaczęło być jeszcze gorzej
Zadawałem pytanie cztery godziny
Mówię czemu mi to robisz? jak ja dla Ciebie taki miły
Nic!
Jak mówię zacina się tak nie może być!
Wszak, powstała rodzina, a tu razem żyć
Nie możemy bo nam na to nie pozwalasz
Latami budowaliśmy, a teraz to Ty rozwalasz
Powiedz w końcu coś!
Bo zaraz nie wytrzymam, a nie chcę niczego głupiego zrobić
Mam już tego dość!
Włosy z nerwów wyrywam, robisz wszystko by Ci przypierdolić
Bah!
Poszła pięść, na szczęście o blat
I wcale nie dlatego, że był nie dobry obiad
Bah!
Żadna część nawet się nie ruszy
Ty po prostu nie masz w sobie duszy
A idź w diabli, na dziś daj mi spokój
Nie prowokuj bo ludzie w bloku będą w szoku
Bah!
Poszedł klaps, boli aż, mówiłem zważ na to co robisz, no i masz
Wkurwiłem się, chwyciłem Cię w dłonie obie, myślę sobie najgorzej, nie wierze w to co robię Tobie!
Pare razy uderzyłem nic nie pomogło, więc wyrzuciłem przez moje okno
Bęc!
Znów przestało działać ile bólu może zadać chętnie powiedział byś
Mu, że ma stąd (wypierdalać) ale to nic nie pomoże, klapa i
Znów, bierzesz nowego na raty, lub na części jak jesteś kumaty za parę dobrych stów
Złośliwość rzeczy martwych, ile by nie był wart Ty i tak
Znów, narzekasz, wyklinasz kolejna godzina poszła w pizdu
Tak bywa komputer to jedna wielka rozkmina
Synu, przestało działać ile bólu może zadać, chętnie powiedział byś
Mu, że ma dzidę chapać, ale to nic nie da sorry Winnetou



Credits
Writer(s): Tomasz Grzegorz Iwanca
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link