Obrazki
Znów pytają o ciebie, mówię, że chyba gdzieś w Oslo
I tam na pewno nikt nie pyta o mnie, bo kurwa po co
Moje zdjęcie gdzieś pogięte, między plikiem tych pięknych
Leży jak obcy na cmentarzu, wokół ludzkie sylwetki
Niepokoi mnie czerwień, tak szczerej jeszcze nie znałem
I nie dopuszczam myśli, że te sztalugi są krwią oblane
Znów aparat gdzieś zatrzymał mnie przy tobie (it's sad)
Że rozróżnia nas przesłona w inny, rozdział i wiek
Często myślę o Beksińskim, gdy już został całkiem sam
I wiem, że nie poczuł ulgi jak go rozrywała stal, ej
Szyby niebieskie od telewizorów na osiedlu
Migają do mnie jak w galerii prześwietlonych błędów
Mam wszystko spakowane, ostatni raz tu stanę
Popatrzę w puste półki, jak w ampułki wspólnych marzeń
Pierwsze własne mieszkanie, i za nim drzwi już zamknę
Ostatni raz popatrzę, aż wypełnisz ten obrazek
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Starszy od najmłodszych, młodszy od najstarszych w grze
No i jestem w snach twoich, a w moim spełnionym śnie
Jednym z wielu, ten drugi żeby stąd uciekać
Jak myślisz, że skończę w tej farsie, wiele się pozmienia
Zrobiłem selfie z moim alter ego, i nie wyszło
Na szczęście człowiek musi złudzenia mieć nade wszystko
Jesteś stary tylko wtedy, kiedy wszelkie tłumy
Wolałyby żeby twój organizm już spadł do trumny
A ludzie bez skrupułów, znowu przegapili zmrok
Bo miejskie latarnie, nie uwydatnią ciemnych stron
Czyli celowo, cierpiąc na czkawkę rozwojową
Nie mogą zatrzymać powietrza, i znów się nie boją
Ze wszystkich stworzeń, tylko człowiek potrafi się śmiać
Zabawne, że powodów ku temu, on najmniej ma
Dla mentalnych ślepców ten obraz, i co z tego, że macham tu do ciebie od lat?
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
I tam na pewno nikt nie pyta o mnie, bo kurwa po co
Moje zdjęcie gdzieś pogięte, między plikiem tych pięknych
Leży jak obcy na cmentarzu, wokół ludzkie sylwetki
Niepokoi mnie czerwień, tak szczerej jeszcze nie znałem
I nie dopuszczam myśli, że te sztalugi są krwią oblane
Znów aparat gdzieś zatrzymał mnie przy tobie (it's sad)
Że rozróżnia nas przesłona w inny, rozdział i wiek
Często myślę o Beksińskim, gdy już został całkiem sam
I wiem, że nie poczuł ulgi jak go rozrywała stal, ej
Szyby niebieskie od telewizorów na osiedlu
Migają do mnie jak w galerii prześwietlonych błędów
Mam wszystko spakowane, ostatni raz tu stanę
Popatrzę w puste półki, jak w ampułki wspólnych marzeń
Pierwsze własne mieszkanie, i za nim drzwi już zamknę
Ostatni raz popatrzę, aż wypełnisz ten obrazek
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Starszy od najmłodszych, młodszy od najstarszych w grze
No i jestem w snach twoich, a w moim spełnionym śnie
Jednym z wielu, ten drugi żeby stąd uciekać
Jak myślisz, że skończę w tej farsie, wiele się pozmienia
Zrobiłem selfie z moim alter ego, i nie wyszło
Na szczęście człowiek musi złudzenia mieć nade wszystko
Jesteś stary tylko wtedy, kiedy wszelkie tłumy
Wolałyby żeby twój organizm już spadł do trumny
A ludzie bez skrupułów, znowu przegapili zmrok
Bo miejskie latarnie, nie uwydatnią ciemnych stron
Czyli celowo, cierpiąc na czkawkę rozwojową
Nie mogą zatrzymać powietrza, i znów się nie boją
Ze wszystkich stworzeń, tylko człowiek potrafi się śmiać
Zabawne, że powodów ku temu, on najmniej ma
Dla mentalnych ślepców ten obraz, i co z tego, że macham tu do ciebie od lat?
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Mogę być pewny siebie, aż coś w końcu przerośnie mnie
Na szczudłach fejmu, czasem nie dorastam ludziom do pięt
Czekam na lepsze błędy, i okazję do dobrych zdjęć
Życie z obrazka, ale nikt go nie malował, nie
Credits
Writer(s): Michał Graczyk
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
Other Album Tracks
© 2025 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.