Uszy

Zawsze chciałem troszeczkę za mało
Zawsze byłem troszeczkę za młody
Moje ciało wrzucano do wody
Choć na wadze stracić nie chciało
Odrobinka chlebusia z masełkiem
Wody szklanka, słoiczek musztardy
W turystycznej przyczepie pod Ełkiem
Wiodłem żywot surowy i twardy

A uszy miał ogromne, muskularne
Uszami mógłby, gdyby chciał (a gdyby chciał)
Niepokojące, wręcz fatalne
Przedziwne uszy miał
A-a-a dziwne uszy miał!
A-a-a dziwne uszy miał!

Kiedyś późnym wieczorem w przyczepie
Na podłodze siedziałem samotnie
Uszy miałem zziębnięte, wilgotne
Choć w przyczepie właściwie najlepiej
Wtem, zapewne zbłąkana, panienka
Weszła... ufnie, naiwna, bezgrzeszna
Zapytała: - Którędy do Ełka
Popatrzyła, pobladła, odeszła

Bo uszy miał ogromne, muskularne
Uszami mógłby, gdyby chciał (a gdyby chciał)
Niepokojące, wręcz fatalne
Przedziwne uszy miał
A-a-a dziwne uszy miał!
A-a-a dziwne uszy miał!

Zaszumiało mi w uszach wzgardzonych
Gdy odeszła do Ełka panienka
Trudno. Była taka maleńka
Przy mych uszach śmiertelnie zranionych
Przed przyczepę wyszedłem zieloną
Właśnie zerwał się wicher wieczorny
Nastawiłem me uszy pionowo
Pomyślałem: - A może mnie porwie?

A uszy miał ogromne, muskularne
A adekwatny wicher wiał (a wicher wiał)
Niepokojące, wręcz fatalne
Przedziwne uszy miał
A-a-a dziwne uszy miał!
A-a-a dziwne uszy miał!

- Nie takie znów dziwne



Credits
Writer(s): Jan Maciej Zembaty, Janusz Antoni Bogacki
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link