Jan Kochanowski
Tak nas Panie obdarzasz, wżdy nam zawsze mało
Za nic mamy co mamy, więcej by się chciało
A przecież ni nam życia, ni geniuszu starcza
By skorzystać z bogactwa jeno duszy skarbca
Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było
Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość
Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha
Trzeszczy, cieknie i tęchnie, wzdyma się i wzdycha
Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary Boże
Bośmy kochać to nawykli, z czego czerpać możem
Późno mądrość przychodzi
Czego pragnąć się godzi
Ale próżno żałować
Czego nie szło zachować
Późno mądrość przychodzi
Czego pragnąć się godzi
Ale próżno żałować
Czego nie szło zachować
Przypomina pergamin i cielęca skóra
Że i drzewiej wiedziano, co dziś skrobią pióra
Krom grosiwa i jadła, i chybkiej obłapki
Zawżdy człeka kusiły te same zagadki
Po swojemu się każdy ze Stwórcą pasował
A co siebie nadręczył, innym krwi popsował
Własnym myślom nie ufał, życie sobie zbrzydził
Bał się swojego strachu i wstydu się wstydził
Lubo jako my się cieszył, czym? Nie miał pojęcia
I umierał taki mądry, jak był w czas poczęcia
Żak profesorom krzywy
Martwych nie słucha żywy
Nie wyciągają wnuki
Z życia dziadów nauki
Żak profesorom krzywy
Martwych nie słucha żywy
Nie wyciągają wnuki
Z życia dziadów nauki
Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei
Swoich kroków niepewny, do dworu się klei
Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć
A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć
Prałat karci opojów, sam jeszcze czerwony
Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony
Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie
A mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie
Wiem, bo byłem sekretarzem u króla do czasu
Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu
Dwór ma swoje zalety
Po komnatach, kobiety
W radach szlachta zasiada
Jeno nie ma z kim gadać
Dwór ma swoje zalety
Po komnatach, kobiety
W radach szlachta zasiada
Jeno nie ma z kim gadać
Kto i bawić się umiał, i nie bał się myśleć
Temu starość niestraszna pod lipowym liściem
Miło dumać wśród brzęku pszczół nad bytowaniem
Czy się zboża wykłoszą, a czy kuśka stanie!
Czy w powszechnej niezgodzie kraj się znów pogrąży
Czy się księgę ostatnią w druku ujrzeć zdąży
Która gwiazda na niebie moja, ta co spada
Czy ta nad widnokręgiem, co jutrzenką włada?
Tylu bliskich i dalekich dzień po dniu odchodzi
A ja żyję w lat bogactwie, co mi schyłek słodzi
Im mniej cię co dzień, miodzie
Tym mi smakujesz słodziej
I słońcem i księżycem
Rozkoszą nienasyceń
Szczodrością moich dni
Dziękuję Ci
Im mniej cię co dzień, miodzie
Tym mi smakujesz słodziej
Szczodrością moich dni
Dziękuję Ci
Za nic mamy co mamy, więcej by się chciało
A przecież ni nam życia, ni geniuszu starcza
By skorzystać z bogactwa jeno duszy skarbca
Za to ciało gnębimy, jakby wieczne było
Krwią wojenny trud płaci, potem zrasza miłość
Aż i w końcu niezdatne do snu ni kielicha
Trzeszczy, cieknie i tęchnie, wzdyma się i wzdycha
Nie zachwycą już nas wtedy szczodre dary Boże
Bośmy kochać to nawykli, z czego czerpać możem
Późno mądrość przychodzi
Czego pragnąć się godzi
Ale próżno żałować
Czego nie szło zachować
Późno mądrość przychodzi
Czego pragnąć się godzi
Ale próżno żałować
Czego nie szło zachować
Przypomina pergamin i cielęca skóra
Że i drzewiej wiedziano, co dziś skrobią pióra
Krom grosiwa i jadła, i chybkiej obłapki
Zawżdy człeka kusiły te same zagadki
Po swojemu się każdy ze Stwórcą pasował
A co siebie nadręczył, innym krwi popsował
Własnym myślom nie ufał, życie sobie zbrzydził
Bał się swojego strachu i wstydu się wstydził
Lubo jako my się cieszył, czym? Nie miał pojęcia
I umierał taki mądry, jak był w czas poczęcia
Żak profesorom krzywy
Martwych nie słucha żywy
Nie wyciągają wnuki
Z życia dziadów nauki
Żak profesorom krzywy
Martwych nie słucha żywy
Nie wyciągają wnuki
Z życia dziadów nauki
Kto cnotami znudzony, nieufny nadziei
Swoich kroków niepewny, do dworu się klei
Tam wśród podobnych sobie może się wyszumieć
A przy tym w nic nie wierzyć, niczego nie umieć
Prałat karci opojów, sam jeszcze czerwony
Złodziej potrząsa kluczem do skarbca Korony
Kanclerz wspiera sojusze na ościennym żołdzie
A mędrcy przed głupotą łby schylają w hołdzie
Wiem, bo byłem sekretarzem u króla do czasu
Gdy wolałem się pokłonić władzy Czarnolasu
Dwór ma swoje zalety
Po komnatach, kobiety
W radach szlachta zasiada
Jeno nie ma z kim gadać
Dwór ma swoje zalety
Po komnatach, kobiety
W radach szlachta zasiada
Jeno nie ma z kim gadać
Kto i bawić się umiał, i nie bał się myśleć
Temu starość niestraszna pod lipowym liściem
Miło dumać wśród brzęku pszczół nad bytowaniem
Czy się zboża wykłoszą, a czy kuśka stanie!
Czy w powszechnej niezgodzie kraj się znów pogrąży
Czy się księgę ostatnią w druku ujrzeć zdąży
Która gwiazda na niebie moja, ta co spada
Czy ta nad widnokręgiem, co jutrzenką włada?
Tylu bliskich i dalekich dzień po dniu odchodzi
A ja żyję w lat bogactwie, co mi schyłek słodzi
Im mniej cię co dzień, miodzie
Tym mi smakujesz słodziej
I słońcem i księżycem
Rozkoszą nienasyceń
Szczodrością moich dni
Dziękuję Ci
Im mniej cię co dzień, miodzie
Tym mi smakujesz słodziej
Szczodrością moich dni
Dziękuję Ci
Credits
Writer(s): Jacek Kaczmarski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.