Absolut

Mówią, życie to krótka podróż
Kończy się tam gdzie korzenie żywią
A ciało to kupa mięsa i kości
Skóra jak papier, cienkie spoiwo
Trudno uwierzyć w to czego nie dotkniesz
Trudno uwierzyć w to czego nie ujrzysz
Trudno zrozumieć że twoim środkiem
Nieśmiertelne pokłady duszy

Nie musze pytać by wiedzieć
Nie musze mówić gdy pytam
Bo droga do akashi kronik leży gdzieś we mnie głęboko ukryta
Czeka mnie wbita na szczytach
Wyżej tylko orbita

Usilnie pragniemy nieba
Bo tam nasza koleba kosmiczna
Życie to suma oddechów
Głupim się rodzisz i głupim umierasz
Od wieków po wieki krąży energia
Od narodzin po ostatnie wcielania
Od przebudzenia do oświecenia
Daleka droga na linii czasu

Stan medytacji, postu, milczenia
Odetchnie od materialnego hałasu
Szkoła uczy nas czytać, dlaczego nie uczy nas myśleć?
Logika buduje barierę
Podświadomości buddycznej
Te przekazy liryczne
Słowa, dźwięki, i tony muzyczne

Dla ciebie bracie i siostro

Niech na zawsze znikną więzy karmiczne

Trudno o łączność z bogiem
Nikt nie zna jego numeru
Niedostępny abonent
Zniknęły drzewa Edenu
Moc zaklęta w tobie byś pierwiastek boga odnalazł
Ametyst zdobi koronę
Fiolet w tysiącu płatkach
Fiolet w tysiącu płatkach
Fiolet w tysiącu płatkach

Poczuj w siebie kosmos

Fiolet w tysiącu płatkach
Fiolet w tysiącu płatkach

Fiolet w tysiącu płatkach

Bezosobowy absolut
Przestraja się moja wibracja

Czego byś nie miał – przeminie
Zostanie na planie ziemskim
Ty możesz być jak naczynie
Jednym wielkim ciałem niebieskim
Czujesz się mniejszym od pestki
A wielka siła w tobie ukryta
Wciąż poszukujesz drogi do źródła
Nikt nie spragniony tak jak ateista
Wzrasta ziemi wibracja

Wchodzimy w coraz to wyższe wymiary
Kończy się etap niewoli stagnacja
Jako gatunek się rozwijamy
Ciągle zapominamy o swoim duchu
A dbamy o ciało
Tkwimy w duchowym bezruchu
Gonimy pieniądz, bo ciągle nam mało, mało

Ktoś mnie od dawna prowadzi
Nie znam twarzy, a ni imienia
Wiem że nade mną czuwa i patrzy
Ciągle rzetelnie misję wypełnia
Słowa wylecza raka

Gdy trafią ci w chore miejsca
żaden ze mnie kardiolog

A wciąż operuję zranione serca
Mówią ze drogą religia
Grożą mi palcem, straszą mnie piekłem

Nikt nie utrzyma mnie w ryzach

Zerwałem ze strachem i lękiem
Przed Jezusem uklęknę

Buddzie odpalę kadzidło
Układam dłonie w pokłonie
Dziękuje za nauk mistrzom!

Trudno o łączność z bogiem
Nikt nie zna jego numeru
Niedostępny abonent
Zniknęły drzewa Edenu
Moc zaklęta w tobie byś pierwiastek boga odnalazł
Ametyst zdobi koronę
Fiolet w tysiącu płatkach

Fiolet w tysiącu płatkach
Fiolet w tysiącu płatkach
Poczuj w siebie kosmos
Fiolet w tysiącu płatkach
Fiolet w tysiącu płatkach
Fiolet w tysiącu płatkach
Bezosobowy absolut
Przestraja się moja wibracja



Credits
Writer(s): Marcin Pawlowski, Marcin Bogdan Gutkowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link