Tarzan
Ludzie zawodzą, ranią, ludzie kłamią
Myślę o tym biorąc prysznic o siódmej rano
Świat to dżungla, wartości obumierają
Ale uwierz, ja się tu nie zgubię, Mamo
Cały czas czegoś szukam, za czymś ciągnę
Chciałem tylko grać kiedy byłem małym chłopcem
Doświadczyłem zdrad, usłyszałem wiele kłamstw oraz ukrywałem płacz
Dziś znają mnie w całej Polsce
Znosiłem wstyd, teraz koniec już i
Sparzył ogień moich wrogów, który płonie w duszy
Z tych rekinów wokół sobie zrobię sushi
A ty jeśli mnie nie kochasz typie to nie musisz
Zawsze stojąc na scenach w klubach daję Ci
przykład, że trzeba wbijać w marzenia z buta
Jadłem chleb z cukrem, teraz bliskich zżera duma
Jeśli ktoś życzy nam źle to go jebać, kurwa
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Tarzan
Czasem ludzie mają mniej serca niż małpa
Dżungla nauczyła, że trzeba uważać
Zapomnij o zdrajcach, nie ma ich dla nas
Patrz mi w oczy a nie w fejsa czy snapa
Patrz mi w oczy a nie w fejsa czy snapa
Patrz mi w oczy a nie w fejsa czy snapa
Jeśli serio słuchasz to weź z nami zatańcz
I bądź w końcu sobą, już przestań udawać
I bądź w końcu sobą, już przestań udawać
I bądź w końcu sobą, już przestań udawać
Nie patrzę ludziom na ciuchy, patrzę na ich oczy
Nie patrzę na buty, patrzę na ich kroki
Nie ważne czy wille czy obdrapane bloki
Nie ważne czy dobre domy czy z brudnej patologii
Jeśli nie dbasz o rodzinę jesteś pizdą i ofermą
Bliscy będą zawsze, suki przyjdą i odejdą
Bliscy będą zawsze, smutki przyjdą i odejdą
Skończ siedzieć na ławce, zarób milion i chodź ze mną, bo
W dżungli nikt nie uczy jak żyć
Urodzony w kwietniu, byłem głupi jak byk
Kiedyś chciałem Gucci na Gucci jak nikt
Nawet mając w szafie buty bywam smutny jak ty
Liczy się rodzina i nic poza, ja nawijam, że ich kocham
Bo mam w sercu to od szczyla i nicponia
Wyrosłem w gorylach i gibonach, nie w Miami
Czekaj, jeszcze chwila i pokonam ich w Ferrari
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Kubi
Właśnie patrzę na to okno
Nie ma tam ani kwiatka
Nie ma tam gumowej kaczuszki ani żabki
I nie ma tam pieska
Było to dokładnie 5 lat temu
Gdy zobaczyłem pieska, który niby śpi, niby nie
Na tle polskiego domku
Było to absurdalne uczucie
Ładny widok, w którym przeszkadza tylko to, ż
e wiem, że ten piesek nie tak naprawdę śpi
Tylko, że śpi na zawsze
W tym czasie nie miałem pojęcia, że to zdjęcie, które potem zrobiłem
Dostanie nowego znaczenia, znaczenia pod nazwą:
"Kwiat Polskiej Młodzieży"
Równocześnie, jako zdjęcie do płyty Bedoesa
Właśnie te piosenki dają temu nowe znaczenie
Reksio, był pieskiem mojego sąsiada
Pijak sąsiad, był synem ojca pijaka
I teraz jak słucham tą muzykę
Ma to zupełnie nowe znaczenie
Obawiam się, że takich Reksiów jest dużo
Może nie z takim końcem
Właśnie o to chodzi, żeby nie był taki koniec
Z drugiej strony
Sam widok tego domku, okna,
czerwonego kwiatka, żabki, kaczuszki, śpiącego pieska
Jest tak naprawdę romantycznie
I fajnie by było jakby tak zostało...
Myślę o tym biorąc prysznic o siódmej rano
Świat to dżungla, wartości obumierają
Ale uwierz, ja się tu nie zgubię, Mamo
Cały czas czegoś szukam, za czymś ciągnę
Chciałem tylko grać kiedy byłem małym chłopcem
Doświadczyłem zdrad, usłyszałem wiele kłamstw oraz ukrywałem płacz
Dziś znają mnie w całej Polsce
Znosiłem wstyd, teraz koniec już i
Sparzył ogień moich wrogów, który płonie w duszy
Z tych rekinów wokół sobie zrobię sushi
A ty jeśli mnie nie kochasz typie to nie musisz
Zawsze stojąc na scenach w klubach daję Ci
przykład, że trzeba wbijać w marzenia z buta
Jadłem chleb z cukrem, teraz bliskich zżera duma
Jeśli ktoś życzy nam źle to go jebać, kurwa
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Tarzan
Czasem ludzie mają mniej serca niż małpa
Dżungla nauczyła, że trzeba uważać
Zapomnij o zdrajcach, nie ma ich dla nas
Patrz mi w oczy a nie w fejsa czy snapa
Patrz mi w oczy a nie w fejsa czy snapa
Patrz mi w oczy a nie w fejsa czy snapa
Jeśli serio słuchasz to weź z nami zatańcz
I bądź w końcu sobą, już przestań udawać
I bądź w końcu sobą, już przestań udawać
I bądź w końcu sobą, już przestań udawać
Nie patrzę ludziom na ciuchy, patrzę na ich oczy
Nie patrzę na buty, patrzę na ich kroki
Nie ważne czy wille czy obdrapane bloki
Nie ważne czy dobre domy czy z brudnej patologii
Jeśli nie dbasz o rodzinę jesteś pizdą i ofermą
Bliscy będą zawsze, suki przyjdą i odejdą
Bliscy będą zawsze, smutki przyjdą i odejdą
Skończ siedzieć na ławce, zarób milion i chodź ze mną, bo
W dżungli nikt nie uczy jak żyć
Urodzony w kwietniu, byłem głupi jak byk
Kiedyś chciałem Gucci na Gucci jak nikt
Nawet mając w szafie buty bywam smutny jak ty
Liczy się rodzina i nic poza, ja nawijam, że ich kocham
Bo mam w sercu to od szczyla i nicponia
Wyrosłem w gorylach i gibonach, nie w Miami
Czekaj, jeszcze chwila i pokonam ich w Ferrari
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Walczę jak Tarzan
Wychowanek dżungli, w której nie ma ludzi
Bo co drugi to lampard, co drugi to kłamca
Walczę jak Tarzan
Z demonami dżungli, z demonami ulic
Z demonami miasta, z demonami kłamstwa
Kubi
Właśnie patrzę na to okno
Nie ma tam ani kwiatka
Nie ma tam gumowej kaczuszki ani żabki
I nie ma tam pieska
Było to dokładnie 5 lat temu
Gdy zobaczyłem pieska, który niby śpi, niby nie
Na tle polskiego domku
Było to absurdalne uczucie
Ładny widok, w którym przeszkadza tylko to, ż
e wiem, że ten piesek nie tak naprawdę śpi
Tylko, że śpi na zawsze
W tym czasie nie miałem pojęcia, że to zdjęcie, które potem zrobiłem
Dostanie nowego znaczenia, znaczenia pod nazwą:
"Kwiat Polskiej Młodzieży"
Równocześnie, jako zdjęcie do płyty Bedoesa
Właśnie te piosenki dają temu nowe znaczenie
Reksio, był pieskiem mojego sąsiada
Pijak sąsiad, był synem ojca pijaka
I teraz jak słucham tą muzykę
Ma to zupełnie nowe znaczenie
Obawiam się, że takich Reksiów jest dużo
Może nie z takim końcem
Właśnie o to chodzi, żeby nie był taki koniec
Z drugiej strony
Sam widok tego domku, okna,
czerwonego kwiatka, żabki, kaczuszki, śpiącego pieska
Jest tak naprawdę romantycznie
I fajnie by było jakby tak zostało...
Credits
Writer(s): Borys Przybylski, Jakub Salepa
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.