Zamiast

Ty Panie tyle czasu masz
Mieszkanie w chmurach i blekicie
A ja na glowie mnóstwo spraw
I na to wszystko jedno zycie

A skoro wszystko lepiej wiesz
Bo patrzysz na nas z lotu ptaka
To powiedz czemu tak mi jest
Ze czasem tylko siasc i plakac

Ja sie nie skarze na swój los
Potulna jestem jak baranek
I tylko mam nadzieje ze
Ze chyba wiesz co robisz Panie

Ile mam grzechów któz to wie
A do liczenia nie mam glowy
Wszystkie darujesz mi i tak
Nie jestes przeciez drobiazgowy

Lecz czemu mnie do raju bram
Prowadzisz droga taka kreta
I czemu wciaz doswiadczasz tak
Jak gdybys chcial uczynic swieta

Nie chce sie skarzyc na swój los
Nie prosze wiecej niz dac mozesz
I ciagle mam nadzieje ze
Ze chyba wiesz co robisz Boze

To zycie minie jak zly sen
Jak tragifarsa komediodramat
A gdy sie zbudze westchne cóz
To wszystko bylo chyba zamiast

Lecz póki co w zamecie trwam
Licze na palcach lata szare
I tylko czasem przemknie mysl
Przeciez nie jestem tu za kare

Dzis czuje sie jak mrówka gdy
Czyjs but tratuje jej mrowisko
Czemu mi dales wiare w cud
A potem odebrales wszystko

Nie chce sie skarzyc na swój los
Choc wiem jak bedzie jutro rano
Tyle powiedziec chcialam ci
Zamiast pacierza na dobranoc



Credits
Writer(s): Wlodzimierz Kazimierz Korcz, Magdalena Maria Czapinska
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link