Magnolie

Kiedy nam dzieci posiwieją, kiedy nas już nie stanie,
Przecież nieważny będzie napis i magnolii metr wyżej kołysanie,
I moje suknie, i twoje dłonie, jesień ani zima,
A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam

Ścieżki tak szybko zarastają na wizyty nie liczę
Mylą się drzewa, mylą ule, groby, domy, ulice,
Mylą twe oczy. Dzieci kłamią, żeby z nami wytrzymać,
A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam

Mijają deszcze, twarze, lata w bladoszarej przestrzeni.
Zdzieramy płyty, buty, kartki z kalendarza znużeni
Twarz zakurzoną czasem przetrze pocałunek, smak wina,
A jednak kocham, huśtam dzieci i magnolii nie przeklinam

I choć za blada, czule głaszczę swoje suknie, twe ręce
Za to, że nigdy nie prosiłam o nic i o nic więcej,
Za to, że trwało gdy nie stanie wiatru, co mnie trzymał,
Kołysz drzewem, huśtaj dzieci i mnie nie przeklinaj



Credits
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link