To Ja, Złodziej

Pucujesz gablotę od rana w niedzielę
Żeby się co tydzień pokazać w kościele
A wystarczy jedna nieuważna chwila
Żeby ta gablota kierowcę zmieniła

To ja złodziej, to ja złodziej
Ja pędzę przed siebie w twoim samochodzie
Żuję twoją gumę, słucham twoich płyt
A twoja świadomość określa mój byt

200 na godzinę, glina w radar pluje
Już mnie nie dogoni, nawet nie próbuje
Jak znajdę swój koniec na przydrożnym drzewie
Zostawię ci auto na parkingu w niebie

To ja złodziej, to ja złodziej
Ja pędzę przed siebie w twoim samochodzie
Żuję twoją gumę, słucham twoich płyt
A Twoja świadomość określa mój byt

Diabeł mi szykuje kocioł pełen smoły
Bo ty byłeś smutny, kiedy ja wesoły
Przypali mi boki diabelskim palnikiem
Bo mu też zwinęli całkiem nową brykę

To ja złodziej, to ja złodziej
Ja pędzę przed siebie w twoim samochodzie
Żuję twoją gumę, słucham twoich płyt
A twoja świadomość określa mój byt

To ja złodziej, to ja złodziej
Pogiąłem zderzaki w twoim samochodzie
A jak mi się znudzi ta twoja gablota
Puszczę ją do ludzi, będzie po kłopotach



Credits
Writer(s): B. Otreba, Jacek Bromski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link