4M2

Trąbka, bębny i bas, szarości dnia
Brzmi to trochę jak miły kac, ot, skojarzenie
Noc chowa cienie, śledzę światło tych gwiazd
Co uparcie co wieczór tu wzlatują nade mnie
Jakoś mi tak przyjemnie bo się czuję bezbronny
Jednocześnie i bezpieczny i zadbany
Membrany pulsują, falujący dźwięk trąbki
Rurami ślę sąsiadom z najlepszymi życzeniami
Liście zamiatają chodnik, a ja go depczę
Kroki dają rytm, zdarzenia szyją poezję
Wszystko co miejskie, cywilizacja
Prostego chopa chichot losu zagnał do miasta
Brama otwarta, a co brama to klisza
Mury pełne kul i krwi, spalin i krzyków
Warszawa - miasto nie do zdobycia
Odejście od zmysłów, pozostanie przy życiu

Na czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, człowieniu
W tych czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, i nie ma problemu

Na czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, człowieniu
W tych czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, i nie ma problemu

To co stworzyłem, to już żyje własnym życiem
Z mroku nocy błyska do mnie kilka zwycięstw
Dziś mam ciche życie, lubię małe rzeczy
Ale nawet po te małe mi się wcale nie chce spieszyć
Znam milion bohaterów, autorytetów garstkę
Zabłocone drogowskazy na podartej mapce
I niepewność - stała towarzyszka przy mnie
A ja sam nie wiem czy ją lubię czy nie
Mój kosmos na czterech metrach kwadratowych
Moje blanty, moje szlugi i mój alkoholizm
Może bardziej, kurde, mógłbym się zmobilizować
Ale spokój w tej niechęci to jest wynik drogi
Mnie nie nęci cel finansowy, a może jednak?
Uczę się pokory i zrozumienia, człeniu
I odpuszczenia otoczeniu, człeniu
Bo twórca jest ważniejszy od dzieła, człeniu

Na czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, człowieniu
W tych czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, i nie ma problemu

Na czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, człowieniu
W tych czterech metrach kwadratowych
Cały mój wszechświat, i nie ma problemu



Credits
Writer(s): Sebastian Piotr Imbierowicz, Jakub Knap, Pawel Falkiewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link