Symbioza

Mogłoby ci się wydawać, że od kiedy powrócił Tomek to, Venom jest kaput - taki chuj
Nieraz pęka mózg, teraz jest nas dwóch (wooff)
Z muzyki papier robiąc byłem przez chwilę Dalai Lamą
Ale papier to przydałby mi się żółty, jak Grana Padano (ta)

Moja bania jest zakręcona, jak placki didżeja
Wciąż brakuje mi wielu odpowiedzi jak Kanye u Swaya
A wydawało się, że I got 'em, I got 'em
Paradoksalnie im więcej wiesz mordo, tym bardziej wiesz, że wiesz mało (mało)

To pojebane jest, pewności nie będę nigdy miał w niczym
Dla ex control freak'a tak żyć (woah), niezły wyczyn (wow)
Nie wiem, który to kiedy mówię ja to ja
Na twojej drodze rozwidleń brak to kurwa chapeau bas, ta

Venom i Tomek w symbiozie muszą nauczyć żyć się
Dla mnie to jest jedyne słuszne wyjście (aha)
Inaczej każda dobra intencja ze złą przegra na starcie
Kiedy symbiot mi na okładce wciąż wykręca nadgarstek, ta

Czuję całkiem dobrze się, kiedy nie ma cię
Po co mówisz mi to skoro wiesz, że nie zabijesz mnie
Lewą łapę na krtani ci kładę, prawą na bani, szponami jadę po twarzy z uwagą patrzę jak krwawisz

Tyle lat słuchałem cię, czego jeszcze chcesz?
Zamknij mordę wszyscy wiedzą, że beze mnie nie ma cię
Nie ma cię, nie ma cię, nie ma cię, uuu, nie ma cię
Nie ma cię, nie ma cię, nie ma, uuu, nie ma cię

Próba kontroli tych dwóch postaci to gruby lot
Wow nieraz zatrzęsie coś jak w PS'ie DualShock
Ale wstrząsy te bardziej są jak sejsmiczne bo
Grunt tracony pod nogami tak jakby Najman spotkał Kliczkę (co?)

I nie pomoże plaster
Szukam balansu niczym yoga master
Ale jestem w tym dobry na krótką metę, jak rozpędzony na prostej drodze dragster
Wydając jęki przy tym, jak porzucony w kąt soundblaster (haha)

Ta, czy tak już będzie zawsze?
Czy coraz więcej tego negatywnych nadejdzie następstw?
Czy na morzu wyborów się fal zlęknę?
Czy znajdę ten złoty środek, jak stojące miejsca pod samym stagem

Mówiłem, "Ignorance is bliss"
Dopóki w samoświadomości nie przyszło mi dziś żyć
To nie sielanka, jak w parku ten piknik brakuje mi opcji na quick fix (ta)
Ja i głosy w mojej głowie to Twin Peaks, lynch me

Czuję całkiem dobrze się, kiedy nie ma cię
Po co mówisz mi to skoro wiesz, że nie zabijesz mnie
Lewą łapę na krtani ci kładę, prawą na bani, szponami jadę po twarzy z uwagą patrzę jak krwawisz

Tyle lat słuchałem cię, czego jeszcze chcesz?
Zamknij mordę wszyscy wiedzą, że beze mnie nie ma cię
Nie ma cię, nie ma cię, nie ma cię, uuu, nie ma cię
Nie ma cię, nie ma cię, nie ma, uuu, nie ma cię



Credits
Writer(s): łukasz Kowaluk, Tomasz Lewandowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link