Nonon

Kielaman, kielaman, worldwide, prr!

Nie ma litości dla podłych szuj, co pragną zabić w nas wiarę
Nasza ekipa niezmienna wciąż, ulicy zasady stare
Diil Gang Familia, mocna jak fos, zwiększamy swe pole rażenia
Nie ma tematu, że nie da się, otwarty jest punkt widzenia

Nie ma, co by się nie działo, bo żadnych nikt, że
Stoi tu za jednym drugi, formuje się szyki
Nie pozwolę byś, matole, siał tu jakiś kwas
Uważaj w ciemnych bramach, gdzie takich to Diil Gang

Nie ma litości, brat, dawno, dawno ze wszystkich uczuć wyżuty świat
Orient, dzieciaku, omijaj bagno, słyszę to gówno tysięczny raz
A mimo to wstaję, ruszam do przodu
Nikt nigdy za darmo nie dał mi nic
Jebać lamusów, co liczą na mannę
Jebać ich wszystkich, bo przynoszą wstyd

Cenzura się rozpycha żwirem, zostaje ten, co nie powinien
Zalewa potok cały kontynent, ja idę, hehe
W ogień i na pohybel, mierzę sercem, umysł, cyngiel
Nie patrząc, widzę jak stają się bydłem
Słyszę, gdy w ciszy, bo wszystko to szwindel

Chuj mnie obchodzi, co o mnie myślisz
Co piszesz na forum, jebany psie
Te rymy wciąż płyną dla dzieci ulicy
Co żyją i czują, ja jestem jak tlen
Ty mówisz mi bracie, parszywy Judaszu

Pokorne cielę dwie matki ssie
Zostałeś już dawno trzaśnięty, kutasie
Nie minie cię kara, o nie, nie, nie
Każdy dostaje to (dostaje), na co zasłużył (zasłużył)

Nie jestem geniuszem, co odkrył to (to!)
Nie jesteś już w stanie przepędzić tej burzy (burzy!)
Wkurwione dzieciaki to my, czyste zło (zło!)

Nie ma litości dla podłych szuj, co pragną zabić w nas wiarę
Nasza ekipa niezmienna wciąż, ulicy zasady stare
Diil Gang Familia, mocna jak fos, zwiększamy swe pole rażenia
Nie ma tematu, że nie da się, otwarty jest punkt widzenia

Nie ma, co by się nie działo, bo żadnych nikt, że
Stoi tu za jednym drugi, formuje się szyki
Nie pozwolę byś, matole, siał tu jakiś kwas
Uważaj w ciemnych bramach, gdzie takich to Dill Gang

Nie ma litości w tej lidze, nie ma miłości dla dziwek
Prezydent i te inne świnie, jak u Orwella - te same ryje
I chuj im na imię
Obcięty caban i nasrane w szyje

Jestem na swoim (swoim) i mam sprawne ręce
Co z tego, braciszku, że lewe dwie? (Dwie!)
Używam tu mózgu, nimi sobie kręcę
I robię co robię, a biorę co chcę (chcę!)

Więc na ulicach rządzimy my (csii)

Stoję wkurwiony, przeładowuję gnata
Wczoraj jacyś skurwiele dopadli mego brata
Kominiarki, chuje z łapanki
Co na chuja usiedli po tym jak ich dopadli

Nie ma litości dla podłych szuj, co pragną zabić w nas wiarę
Nasza ekipa niezmienna wciąż, ulicy zasady stare
Diil Gang Familia, mocna jak fos, zwiększamy swe pole rażenia
Nie ma tematu, że nie da się, otwarty jest punkt widzenia

Nie ma, co by się nie działo, bo żadnych nikt, że
Stoi tu za jednym drugi, formuje się szyki
Nie pozwolę byś, matole, siał tu jakiś kwas
Uważaj w ciemnych bramach, gdzie takich to Diil Gang



Credits
Writer(s): Arkadiusz Szwed, Maciej Bilka, Marek Andrasik
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link