Kręgi
Chciałbym zapomnieć, lecz ciągle rozchodzą się kręgi
Choć kamień leży w głębinach, ma ślad twojej ręki
Młodość zatruta w zaraniu puszcza zgniłe pędy
Nie umiem ufać nikomu po tobie, więc dzięki
Za czuwanie skóry i ciągłe napięcie powierzchni
Za myśli jak wróble, co zaraz się zerwą z gałęzi
Za palec na spuście i lufę przy ustach
Wychylam i lecę jak płytki domina
Wciąż urywam filmy, lecz niczego nie zapominam
Kamień już spoczął w głębinach
Ale ja bez przerwy, dalej bezsenny
Stoję nad jeziorem czasu i kamień mam w pięści
Kamień mam w piersi
Moje odbicie, to odbicie czasów zamierzchłych i nienadeszłych
Wszyscy poszli dalej ty też, ja stoję zaklęty
Kiеdyś wypiję tę szalę goryczy do reszty i przełknę
Życie – monеta, wiem nie byłbym orłem bez reszki, to pewne
Lecz muszę wyrównać rachunki zanim zamknę księgi
Bo wciąż nad głową mi krążą sępy, na niebie czarne kręgi
Kręgi, mijają lata, nie mijają lęki
Kręgi, nic nie wydarza się bez konsekwencji
Kręgi, nie mogę dać się pogrzebać w pamięci
Czekamy na słowa, co pomogą zawrócić
I choć nie odezwiesz się, to jestem pewny
Powierzchnię zakłócił dźwięk, pojawiły się kręgi
Tak wielu z nas pochowano tu żywcem za młodu
Tak wielu porzucono na mieliźnie - daj spokój
Po swoje wrócimy nawet jeśli zza grobu
Życzyli śmierci? To się nie spełni słychać ich jęki zawodu
Co było na dole to będzie na górze to proste
Moją poczujecie na własnej skórze jak klątwę
Bo słyszałem wyłącznie słowa kamienne, okrągłe
I słyszę je ciągle i ciągle studnię w której byłem
Zamknęliście nimi na dobre
Nikt się nie obejrzał, poszedłem jak kamień w wodę
Zbyt długo już na dnie leżę i krwawię głodem
Niezdolny do zemsty wciąż robię z bezradności cnotę
Tkwić w roli ofiary to chore
Ten węzeł na szyi nie jest okoliczności splotem
Tak wielu z nas przytrzymano niewinnych pod taflą, od dawna
Tak wielu z nas poświęciło się innym na darmo, to prawda
Wasz krok jest pewny, lecz lód nigdy nie był tak cienki
I spod powierzchni już słychać jak zgrzytają zęby
A palce wydrapują kręgi
Kręgi, mijają lata, nie mijają lęki
Kręgi, nic nie wydarza się bez konsekwencji
Kręgi, nie mogę dać się pogrzebać w pamięci
Czekamy na słowa, co pomogą zawrócić
I choć nie odezwiesz się, to jestem pewny
Powierzchnię zakłócił dźwięk, pojawiły się kręgi
Choć kamień leży w głębinach, ma ślad twojej ręki
Młodość zatruta w zaraniu puszcza zgniłe pędy
Nie umiem ufać nikomu po tobie, więc dzięki
Za czuwanie skóry i ciągłe napięcie powierzchni
Za myśli jak wróble, co zaraz się zerwą z gałęzi
Za palec na spuście i lufę przy ustach
Wychylam i lecę jak płytki domina
Wciąż urywam filmy, lecz niczego nie zapominam
Kamień już spoczął w głębinach
Ale ja bez przerwy, dalej bezsenny
Stoję nad jeziorem czasu i kamień mam w pięści
Kamień mam w piersi
Moje odbicie, to odbicie czasów zamierzchłych i nienadeszłych
Wszyscy poszli dalej ty też, ja stoję zaklęty
Kiеdyś wypiję tę szalę goryczy do reszty i przełknę
Życie – monеta, wiem nie byłbym orłem bez reszki, to pewne
Lecz muszę wyrównać rachunki zanim zamknę księgi
Bo wciąż nad głową mi krążą sępy, na niebie czarne kręgi
Kręgi, mijają lata, nie mijają lęki
Kręgi, nic nie wydarza się bez konsekwencji
Kręgi, nie mogę dać się pogrzebać w pamięci
Czekamy na słowa, co pomogą zawrócić
I choć nie odezwiesz się, to jestem pewny
Powierzchnię zakłócił dźwięk, pojawiły się kręgi
Tak wielu z nas pochowano tu żywcem za młodu
Tak wielu porzucono na mieliźnie - daj spokój
Po swoje wrócimy nawet jeśli zza grobu
Życzyli śmierci? To się nie spełni słychać ich jęki zawodu
Co było na dole to będzie na górze to proste
Moją poczujecie na własnej skórze jak klątwę
Bo słyszałem wyłącznie słowa kamienne, okrągłe
I słyszę je ciągle i ciągle studnię w której byłem
Zamknęliście nimi na dobre
Nikt się nie obejrzał, poszedłem jak kamień w wodę
Zbyt długo już na dnie leżę i krwawię głodem
Niezdolny do zemsty wciąż robię z bezradności cnotę
Tkwić w roli ofiary to chore
Ten węzeł na szyi nie jest okoliczności splotem
Tak wielu z nas przytrzymano niewinnych pod taflą, od dawna
Tak wielu z nas poświęciło się innym na darmo, to prawda
Wasz krok jest pewny, lecz lód nigdy nie był tak cienki
I spod powierzchni już słychać jak zgrzytają zęby
A palce wydrapują kręgi
Kręgi, mijają lata, nie mijają lęki
Kręgi, nic nie wydarza się bez konsekwencji
Kręgi, nie mogę dać się pogrzebać w pamięci
Czekamy na słowa, co pomogą zawrócić
I choć nie odezwiesz się, to jestem pewny
Powierzchnię zakłócił dźwięk, pojawiły się kręgi
Credits
Writer(s): Marcin Niemczyk, Jaroslaw Jozef Jaruszewski, Maciej Bartosz Kosicki
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.