Paranoja

Piszę do Was list
Nie przechwyci go już nikt
Nie biorę leków trzeci dzień
Polepszył mi się sen

W kaftan ubrali mnie
Dawno zaschła na nim krew
Co to za dziwny typ?
Przesłuchuje i grozi mi

Patrzę za każdy róg
Czy nie stoi nowy wróg
Może to ostatni list?
Policzone moje dni

To jakaś paranoja
Słuszna zawsze jedna strona
To jakieś urojenia
Mam się bać własnego cienia,
Własnego cienia
To jakaś paranoja
To jakaś paranoja

Słyszę podły śmiech
Komisja jeszcze dręczy mnie
Mówią, że byłem tam,
Że miałem jakiś plan,

Że przelałem niewinną krew
Byłem tam, wśród gęstych drzew
Tortury to jest to
Wyciągną ze mnie samo zło

Minął rok, a może dzień?
Ponad tysiąc nas tu jest
Powiedz mi, czy to ja?
Kto odpowiedź na to zna?

To jakaś paranoja
Słuszna zawsze jedna strona
To jakieś urojenia
Mam się bać własnego cienia,
Własnego cienia
To jakaś paranoja
To jakaś paranoja

Może tak podniosę pięść?
Uderzę w stół i powiem nie
Mam już dość wszystkich ściem,
Żadna z nich nie określa mnie

To koniec Waszych kłamstw
To koniec Waszych kłamstw
To koniec Waszych kłamstw

To jakaś paranoja
Słuszna zawsze jedna strona
To jakieś urojenia
Mam się bać własnego cienia,
Własnego cienia
To jakaś paranoja
To jakaś paranoja



Credits
Writer(s): Beniamin Bochnacki, Damian Przygoda
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link