Chałka

Tato włączył grawitację
Mam dla ciebie chałkę
I pół litra mleka
Chciałem zjeść ją z tobą
Ale czas ucieka

Chyba go widziałem
Gdzieś w wagonie metra
Stał i na głos czytał
Stare ogłoszenia
Zgłaszam zaginięcie
Na nic mi się nie zda
Głucho o nim w mieście
Jak studzienkę bez dna
Jak studzienka

Widzę unosisz się
Unoszę swoją brew
Czy ty obejrzysz się?
Nad miastem niesie wieść
Może być tak, że nie
Statek kosmiczny, rzecz
Do uciekania precz
Mogłeś mnie zabrać też (aaa)
Mogłeś mnie zabrać też (aaa)
Mogłeś mnie zabrać
(Oooooooo)

Lato, melancholie wredne
Ostrzy na mnie noże
Ale siebie nie dam
Buty sobie znoszę
Goniąc cień człowieka

Ciepłe echo metra
Kładzie się na skroni
Wirujące sedna
Spraw niemoich dzisiaj
Wciąż się liczy jednak
Żeby burzę przespać
Zamknę oczy nie w takt
Jutro się obudzę
Ciebie dalej nie ma

Widzę unosisz się
Unoszę swoją brew
Czy ty obejrzysz się?
Nad miastem niesie wieść
Może być tak, że nie
Statek kosmiczny, rzecz
Do uciekania precz
Mogłeś mnie zabrać też (aaa)
Mogłeś mnie zabrać też (aaa)
Mogłeś mnie zabrać
(Oooooooo)



Credits
Writer(s): Bak Jan, Rzontkowski Maksymilian Karol
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link