Ballada o Panu Lusterko

Ludzie się mnie czasem pytają
"Jak to się zaczęło? Jak to się zaczęło?"

Spotkałem ją z Panem Lusterko
Na ziemi niczyjej jak serca
To chyba było gdzieś w Velen
Chociaż niewiele pamiętam
I wtedy widziałem, jak niosła puzderko
Coś o czym wy się nie dowiecie

I sprawia, że magia działała jak w bajkach
W moim prawdziwym nieświecie
Kiedyś nie chciałem też zła
Co krąży nade mną jak demon
Za pamięć, niepamięć i przemoc
Wyrzucam dziś ostatnie demo w niebo (w niebo)
I myśli złowieszcze, choć czasem jak pierwsze
Nie dam im się opanować
Gdy w małej tabletce zamknęłaś swe serce
I chcesz mi je dziś ofiarować?

Spotkałem ją z Panem Lusterko
Na ziemi niczyjej jak serca
To chyba było gdzieś w Velen
Chociaż niewiele pamiętam

W ogóle nic nie pamiętam
Bo każde wspomnienie wykańcza
Wyłącza rozsądek jak Fight Club
I kłamstwa stają się jak lekarstwa
A spalona ziemia za sobą, to już inna bajka
Ja w Nike'ach za Tobą, a Ty z głową w chmurach, jak trasą na Bagdad
Mam dziś zostać z Tobą, czy znowu coś nagrać?
Bo możemy nie wstawać wcale i oglądać do rana Netflixa z lapka

A co o nas mówią?
To przecież nieprawda (prawda)
Jej źrenice gubią widzenie przez burzę
Nawet kiedy śpią w katafalkach
A ja, jak tysiąc lat temu
Zjem to, co nagram
A z książek na szafkach dla Andrzeja
Z bramy znajdę jakąś dychę na farta
Wszystko się znowu zaciera, piekło i piękno
Jakoś tak wyszło, zaraz listopad, jakoś tak zeszło
A ja patrzę z góry i czuję się dokładnie jak Pan Lusterko
Tym razem na pewno gdzieś pękło serce przez moje piekło
I chciałbym jak szatan serduszko, a nie Pan Lusterko

I znowu się żegnam piosenką
Jak bard, którego nie chcesz znać, macham ręką
I nie spotkamy się jutro, a raczej na pewno
Bo choć tego nie chcę i czuję niepewność
Kolejny raz spadam w ciemność

Mała, zmień minę na tą sukę z anime
Jak te Insta wariatki na OnlyFans (o, o)
I lepiej u mnie się zatrzymaj na chwilę
Bo zanim umrę, chcę Cię wypić do dna

I poświęć dla mnie chociaż jeszcze godzinę
Potem będziemy mieć rodzinę i psa, (ha)
Nigdy nie powiem: "będę lepszy niż byłem"
Bo moje oczy płoną nocą od gwiazd, o, o, o

Ja wyjebałem im te rzeczy po kryjomu
I odebrałem w ostatnim meczu puchar domów na spokoju
Siedzę z Jęczącą Martą przed kominkiem w dormitorium
Dawno nie gadam z lamusami, co nie lubią sportu
Zaklęcia mam schowane w jedwabnym, zielonym worku
Widzę, jak młode sarny biegną już do wodopoju
A tamte szmaty zakładają kurwa jakiś sojusz
Chłopaki, pojebało, nie dawajcie mi powodów

Biegam po domu z bronią
I już nie wiem, czy jasno, czy ciemno
Opamiętaj się trollu
Czy na pewno Ty jesteś królewną?
Nie wybieram symboli
Mam swoje własne poglądy na piękno
Możesz jęczeć do woli
Będąc kurwą nie będziesz legendą

A ona tak piękna, szalona, jebnięta
Spogląda kusząco i wyciąga skręta
Wspomina w lockdownie tamtego klienta
Co ruchali się jak zwierzęta (i kurwa, ha, ha, ha, ha)

Jesteśmy różni, a świat jest mały
A każdemu z nas już kończy się czas, a, a, a
I nie chcę więcej już uwierzyć w to, stary
Kiedy codziennie więcej smutku i lat, a, a, a
I to jest dla mnie już nie do wiary
Powiedz, skąd w ich sercach tyle jest zła, ha?
Nie będę czekać aż otworzą znów bary
Zabiorę tylko duszę i pójdę spać
Jesteśmy różni, a świat jest mały
A każdemu z nas już kończy się czas, a, a, a
I nie chcę więcej już uwierzyć w to, stary
Kiedy codziennie więcej smutku i lat, a, a, a
I to jest dla mnie już nie do wiary
Powiedz, skąd w ich sercach tyle jest zła, ha?
Nie będę czekać aż otworzą znów bary
Zabiorę tylko duszę i pójdę spać



Credits
Writer(s): Jakub Jankowski, Ramzes Ramzes
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link