RUNDA
Piszemy historię zanim to wszystko pierdolnie pakuje materiał w folię jak CD
On jest już pod telefonem i czeka, zrobi co powiem jak SIRI
Misja za dnia w oknie cywil, chwila rap gra chłop mnie widzi
Wbija raz dwa ziomek liczy, szybka akcja moment finisz lecimy
Trzymam rękę na pulsie, a penge na plusie gonie to pędem jak bluszcze
Dzwonie po jeszcze na później na jutro to futro to będzie jak Kuśnierz
Mówię Ci jak jest, nie kusze, choć łatwo sprzedać diabłu duszę
Jadę za zakręt i wrócę puszczę Ci strzałę jak kuszę, ucz się
W lusterko patrze, myślę czy mój koniec nadszedł
Przeliczam kabzę, trzy razy sprawdzę jak nerwica natręctw
Rozpina najpierw jak nie to idź zbieraj pokrzywę w siatkę
Nie jeden odpadł zaślepiony blaskiem, nie przewidział następstw
Życie to test co Ci popali synapsy
Tu każdy chce na szczyt ale los potrafi zadrwić
Nie zyska nic ten który stracić nie potrafi
Przemyśl dwa razy za błędy tu każdy zapłaci
Nigdy nie powiem stop, to nie Makao
Droga pod prąd, to nie farmazon
Jadę po sos przez puste miasto - Kotlina Parano
Znowu jadę na spot znowu to samo znowu ten chłop
Znowu makaron - zawijam ten brudny banknot
Niczym marokański haszysz, stoją pedały
Na Skłodowskiej Marii ja skoncentrowany jak Małysz
Bo nie chce mi się wpierdalać bałanty
Mam jeszcze dzisiaj dwie sprawy
Czekają na mnie jak wygłodniali
Wracam na chawir, muszę zapalić
Muszę się pozbyć lotów na bani
Deszcze nie spokojne, potargały sad
A my na rejonie, jaramy ten grass
Robimy mielonkę, patrzy wielki brat
Ale znamy fortę, kurwy szach i mat
Mogłem już dawno powiedzieć że kończę
To nie stosunek pod prześcieradłem
Wszystko się mnoży gdy postęp
A nie jak wtedy gdy czekasz na mannę
Czekam cierpliwie to cnota
Widzę jak rośnie, a było jak na Sawannie
Chciałbym pić rum gdzieś w Havanie jak Ernest
To niewykonalne bo tworzę jak Herbert
Zjadłem wypiłem, gdzie kelner?
Śpieszę się dalej miejsca nie ma przerwę
Los tu potrafi mielić jak Comandante
Sprawiedliwie nie dzieli jak to w samarce
Jak za dużo mówisz to mają na taśmie
A my w 4 oczy gadamy jak w szlachcie
Kalendarz napięty jak natręt
Jak coś się spierdoli ogarnę
On jest już pod telefonem i czeka, zrobi co powiem jak SIRI
Misja za dnia w oknie cywil, chwila rap gra chłop mnie widzi
Wbija raz dwa ziomek liczy, szybka akcja moment finisz lecimy
Trzymam rękę na pulsie, a penge na plusie gonie to pędem jak bluszcze
Dzwonie po jeszcze na później na jutro to futro to będzie jak Kuśnierz
Mówię Ci jak jest, nie kusze, choć łatwo sprzedać diabłu duszę
Jadę za zakręt i wrócę puszczę Ci strzałę jak kuszę, ucz się
W lusterko patrze, myślę czy mój koniec nadszedł
Przeliczam kabzę, trzy razy sprawdzę jak nerwica natręctw
Rozpina najpierw jak nie to idź zbieraj pokrzywę w siatkę
Nie jeden odpadł zaślepiony blaskiem, nie przewidział następstw
Życie to test co Ci popali synapsy
Tu każdy chce na szczyt ale los potrafi zadrwić
Nie zyska nic ten który stracić nie potrafi
Przemyśl dwa razy za błędy tu każdy zapłaci
Nigdy nie powiem stop, to nie Makao
Droga pod prąd, to nie farmazon
Jadę po sos przez puste miasto - Kotlina Parano
Znowu jadę na spot znowu to samo znowu ten chłop
Znowu makaron - zawijam ten brudny banknot
Niczym marokański haszysz, stoją pedały
Na Skłodowskiej Marii ja skoncentrowany jak Małysz
Bo nie chce mi się wpierdalać bałanty
Mam jeszcze dzisiaj dwie sprawy
Czekają na mnie jak wygłodniali
Wracam na chawir, muszę zapalić
Muszę się pozbyć lotów na bani
Deszcze nie spokojne, potargały sad
A my na rejonie, jaramy ten grass
Robimy mielonkę, patrzy wielki brat
Ale znamy fortę, kurwy szach i mat
Mogłem już dawno powiedzieć że kończę
To nie stosunek pod prześcieradłem
Wszystko się mnoży gdy postęp
A nie jak wtedy gdy czekasz na mannę
Czekam cierpliwie to cnota
Widzę jak rośnie, a było jak na Sawannie
Chciałbym pić rum gdzieś w Havanie jak Ernest
To niewykonalne bo tworzę jak Herbert
Zjadłem wypiłem, gdzie kelner?
Śpieszę się dalej miejsca nie ma przerwę
Los tu potrafi mielić jak Comandante
Sprawiedliwie nie dzieli jak to w samarce
Jak za dużo mówisz to mają na taśmie
A my w 4 oczy gadamy jak w szlachcie
Kalendarz napięty jak natręt
Jak coś się spierdoli ogarnę
Credits
Writer(s): Michal Tadeusz Kaplinski, Dominik Kwiatkowski, Jakub Dabrowski, Lukasz Grabowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.