Powoli żegnam się z dobrobytem

Jest mi dobrze i nic mi nie brakuję
Chociaż czasem tak bardzo kłuje to
Że żegnam się z dobrobytem powoli
Ale nadejdzie to
Czy będę musiał sam sobie kupić dom i
Dawać mój hajs za telefon
Samemu zarabiać i nie zbankrutować
Bo w dorosłym życiu nie wystarczy tylko Vinted
A nie sprzedaż ciuchów, jeśli nie będziesz ich miał
A musisz je kupić, żebyś mógł wyjść z domu w zimę
A za ogrzewanie kurwa też się płaci i za wodę
Już lepiej byłoby pić Frugo zamiast wody chyba
Nie znam się, ale się dowiem
Dzisiaj mam mętlik, a w myślach pływam (ej)
Nie chcę przegrać życia, dlatego słuchałem na technice
Dobrze wiem ile wynosi kurwa cena za prąd
Nie obchodzi mnie to, gdzie będę mieszkał
Czy w rodzinnym mieście, czy 100 kilometrów stąd
Ważne, by mieszkać gdzieś i z kimś
Ważne, by zarabiać i to brzmi trochę dziwacznie
Jak sobie życzyłem na Sylwestra, żeby hajs się zgadzał
I to prawda, tak chcę, może kiedyś się zacznie (ej)
Teraz tylko myślę o tym, czy nie będę kiedyś w dupie
Czy jak będę to pomoże mi ktoś
Poznałem ludzi, którzy dawno mieli nasrane
Przesrane
Tak bardzo jak nie wiadomo kto
Dzisiaj chciałbym wiedzieć jak mi się powiedzie
Czy będę szczęśliwy, kiedy zmienię szkołę
Sam tego nie wiem, czy zagram mądrzę
Ale wiem to, że zagram podbojem
Każdy kumpel w mojej klasie gra tylko w gry
Chyba to jest dziwne, że ja myślę o zarobkach
Ale cieszy mnie to, że być może będę kimś
I na "siema" będę mógł idola spotkać
Jeśli wydam płytę na fizyku
Na pewno fanom rozdam
Nie będę chciał hajsu
A może nawet go oddam
Chociaż tak dużo nawijam o pieniądzach to nie chcę
Żeby grały główną rolę
Ja to nie Polska (ej)

Wow, jest mi dobrze, ale kłuje (ej)
O dobrobycie rapuję (o, o, o)
Pewnie wydam wszystko na alkohol i bar
Światła gasną
Jestem głodny, a nie stać mnie na gastro
Kocham to miasto
Pewnie wydam wszystko na alkohol i bar

Jest mi dobrze, ale dziś jestem padnięty (yeah)
Mi już nie chodzi o to, żeby rozpierdalać te parkiety (nie)
Chcę mieć pełen luz na tych trackach
Zawsze świetnie się czuć
Ale boję się, że wszystko mi pierdolnie
Tak jak żyłka w oku, kiedy nie chcę patrzeć już
Na innych ludzi, gdy zepsułem coś im
(Dalej nie chcą mi wybaczyć)
Po osiemnastej odrabiam te korki z matmy
No, a potem nagrywam i offbeat (znowu)
Zapełniają mi zielenią worki
Nie chcę ich o to prosić
Choć potrzebuję to wiedzieć
Czy przy mnie stanie ktoś, gdy będę miał długi
(Nie chcę ich o to prosić)
Chociaż boję się przyszłości
To chcę szybko jej doświadczyć
I zrozumieć co to znaczy przejebane (ej)
Chociaż mam napięty grafik cały czas
To jestem zadowolony, kiedy budzę się nad ranem
I to do mnie czasem wraca, kiedy lecę w balet
W debili piosenki nigdy nie kliknę
Przez to całe zamieszanie zapomniałem, że
Powoli żegnam się z dobrobytem

Jest mi dobrze, ale kłuje (ej)
O dobrobycie rapuję (o, o, o)
Pewnie wydam wszystko na alkohol i bar
Światła gasną
Jestem głodny, a nie stać mnie na gastro
Kocham to miasto
Pewnie wydam wszystko na alkohol i bar
Jest mi dobrze, ale kłuje (ej)
O dobrobycie rapuję (o, o, o)
Pewnie wydam wszystko na alkohol i bar
Światła gasną
Jestem głodny, a nie stać mnie na gastro
Kocham to miasto
Pewnie wydam wszystko na alkohol i bar

Na alkohol i bar
Na alkohol i bar



Credits
Writer(s): Franek Antoni
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link