Supa dupa fly

One, two, three, four

Nie mogę przestać kurzyć, i se cisnąć beki jak delfiny
Potem wstaję po południu, dziwka wkurwiona jak rekiny
Hyc do fify, ostatnie ociupiny, i krążę po skurwielach od meliny do meliny
Ziomal, ziomal, ziomal, ziomal potrzebuję tego co wczoraj
Więc to ładuj szybko do wora, nie ma buły i muszę się ściorać
Cham wypełnij mi zip bag i już słowa nie pisnę
Przecież jakoś muszę skończyć ten pierdolony mixtape

Jej nie wytłumaczysz dziś mordo jak to się skończy
Stan Japończyk, lato w getcie nas wykończy
Jeszcze jeden mach, jeszcze jeden skręt
Jak nie da na gapę to mordeczki wezmą sprzęt
Jarasz sam, tak, znam tą formę ekspresji
Wyjebane korki a w tyrce ciągły Mеksyk
Tarabań do niego, bo się w końcu wyświetlił
Jebać niеbieskich, znowu coś mi tu śmierdzi

Żeby wstać z łóżka, spaliłbym maluszka
A torba leży pusta, a muszę złapać buszka
Zielona wróżka już szepcze mi do uszka (ta mała dziwka)
Skurwysyn nie odbiera, a wciąż myślę o gramach
Robię drugą rundę, jeżdżę od chama do chama
Podbijam do ziomala, najarany pali frana
Nie pierdol do mnie głupot, dawaj namiar

Patrzę do schowka, tam kurwa pusta torba
Na zegarze dopiero dziewiąta, dzwonię do lekarza bo muszę się spotkać
Nie ma tytułu doktora, ale ma topka kilka fajnych odmian
Ogarnąłbym to wczoraj, jakbym tylko nie zapomniał
Ale chuj, dzwonię do niego znów, bo potrzeba na już
Nie martwię się o płuc stan, tylko o to, że pustka
Gówno mnie obchodzi wasza chujnia, tak tu krąży kapusta

Wczoraj niosłem wory, topy wystawały jak pory
Dziś na dzielnicy głód, ziomy ostrzą już topory
Już mi wypierdala kory, lamusy srają w pory
Każdy dzwoni, nie pomogę - I'm sorry
Niech kurwy mi wjeżdżają, zjarałem dowody
Nic nie jadłem, nic nie spałem, wylewam siódme poty
Obdzwonione wszystkie meliny i squaty (kurwa)
Za jednego topka dałbym tysiąc złotych

Zrobiony jak sweter chciałbym w końcu przestać szurać, ej!
(Jeden buch z fajki wodnej odmula)
Pierdolony nieudacznik nie odbiera, pewnie śpi
Dawaj mordo, pobiegniemy i najszczamy mu na drzwi
No to cyk
Dalej nie ma rzeżuszki, kurwa mać, co za świat, czemu wszędzie są pustki
Znowu bang, słyszę głos "Sir, spichlerz jest pusty"
Kurwa, patrz co za diler, niech ukula nam kluski

Supa, dupa, dupa fly, ciężko zasnąć, potem wstać
Supa, dupa, dupa fly, je, je, jeszcze tylko jeden mach
Supa, dupa, dupa fly, Ćpaj Stajl pali zajebisty stuff
(Co, co?) A lamusy palą szajs i prują się na psach

Nigdy dość, nigdy dość
Smo-smoking bones in the staircase

Równowaga, skręt mi w tym pomaga
A lamusy palą szajs i prują się na psach



Credits
Writer(s): Mark Edmund Baker Jr
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link