Jeździec Bez Głowy
Pędzę, jeździec bez głowy, kiedy wszędzie zawody
Nawet Werter nie dogoni mnie
Byłem fenomenem i absurdem - raz chłodna głowa, raz gorąca woda
2k18 moim rokiem był, ruszyłem w trasę i przestałem pić
Tam każdy krzyczał moją ksywę
Trochę to dziwne, ale w sumie żyję w końcu
W końcu kapie z nieba ta jebana forsa
W końcu mama w Polsce, jemy wszyscy obiad
Ona mi mówi, "Zachowujesz się co najmniej dziwnie, Mati"
Może te baty, może te czasy, chude jak patyk?
Ja latam po lekarzach, ciągle myślę, że umieram
Dzień zaczynam od mierzenia ciśnienia, kumasz?
Palec na pulsie, jak na spuście z klamą przy głowie
W głowie cover "Jesteś Bogiem"
Za kurtyną z powiek ból
I przestaję czuć, wszystko
Wszystko dosłownie przez psychotropy, które biorę
W międzyczasie jestem piniatą dla cioty przed monitorem
Znowu wracam do picia, co mnie jeszcze bardziej zakopie
Jeśli żyć, to dla ciebie, a nie pić, spać na glebie (Dullahan!)
Za głowę mógłbym wyrok brać za ciebie
A zostałem bez niej, mój Charon czeka nad brzegiem
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Robię GUGU, robią ze mnie węża
Do oplucia Simby jest kolejka
Szydzą ze mnie z lewej, no i szydzą z prawej
Ale będzie trzeba, to im damy radę
Nienawidzę siebie i się brzydzę sobą, się nie dziwię, że odrzucam swą osobą
Ale udowodnię, że się mylą wszyscy, kurwa, daję słowo
Pierwszy raz pada głowa przed "Atypowym"
Samobójstwo taty, kręcę klip z Frostim
Nowe skoki, nowe szoki, traumy
Gram koncerty opór wyjebany
Wbijam do Malika Montany na backstage
Jest ze mną ciężko i nie wiem, gdzie jestem
Dziękuję, kurwa, że nikt mnie nie nagrał wtedy
Że nie lata w necie mój upadek mierny
Pomogliśmy ludziom tylu, że nie wierzę, a sam sobie pomóc nie potrafię, nie wiem
Czekaj na mnie w niebie, rozpierdolę tylko i tam zaraz będę
"Umrę pewnie przed trzydziestką" - tak śpiewałem u Białasa
Bo zaplanowałem śmierć, chciałem uciec stąd jak tata
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Nawet Werter nie dogoni mnie
Byłem fenomenem i absurdem - raz chłodna głowa, raz gorąca woda
2k18 moim rokiem był, ruszyłem w trasę i przestałem pić
Tam każdy krzyczał moją ksywę
Trochę to dziwne, ale w sumie żyję w końcu
W końcu kapie z nieba ta jebana forsa
W końcu mama w Polsce, jemy wszyscy obiad
Ona mi mówi, "Zachowujesz się co najmniej dziwnie, Mati"
Może te baty, może te czasy, chude jak patyk?
Ja latam po lekarzach, ciągle myślę, że umieram
Dzień zaczynam od mierzenia ciśnienia, kumasz?
Palec na pulsie, jak na spuście z klamą przy głowie
W głowie cover "Jesteś Bogiem"
Za kurtyną z powiek ból
I przestaję czuć, wszystko
Wszystko dosłownie przez psychotropy, które biorę
W międzyczasie jestem piniatą dla cioty przed monitorem
Znowu wracam do picia, co mnie jeszcze bardziej zakopie
Jeśli żyć, to dla ciebie, a nie pić, spać na glebie (Dullahan!)
Za głowę mógłbym wyrok brać za ciebie
A zostałem bez niej, mój Charon czeka nad brzegiem
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Robię GUGU, robią ze mnie węża
Do oplucia Simby jest kolejka
Szydzą ze mnie z lewej, no i szydzą z prawej
Ale będzie trzeba, to im damy radę
Nienawidzę siebie i się brzydzę sobą, się nie dziwię, że odrzucam swą osobą
Ale udowodnię, że się mylą wszyscy, kurwa, daję słowo
Pierwszy raz pada głowa przed "Atypowym"
Samobójstwo taty, kręcę klip z Frostim
Nowe skoki, nowe szoki, traumy
Gram koncerty opór wyjebany
Wbijam do Malika Montany na backstage
Jest ze mną ciężko i nie wiem, gdzie jestem
Dziękuję, kurwa, że nikt mnie nie nagrał wtedy
Że nie lata w necie mój upadek mierny
Pomogliśmy ludziom tylu, że nie wierzę, a sam sobie pomóc nie potrafię, nie wiem
Czekaj na mnie w niebie, rozpierdolę tylko i tam zaraz będę
"Umrę pewnie przed trzydziestką" - tak śpiewałem u Białasa
Bo zaplanowałem śmierć, chciałem uciec stąd jak tata
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Nie przeproszę nigdy za to, że
W lesie rąk się zagubił lew
Giną konie w moim mieście, piachu całe serce
Kościotrupy zjeść mnie chcą
Credits
Writer(s): Kamil Eugeniusz Pisarski, Szpaku Szpaku
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.