Niski Wóz / Nissan Juke
Wychodzę z bramy, ścieram buty o bruk
Dni w terenie z ziomalami zwykle zwalają z nóg
Plany skromne są jak zwykle niby flaszka na dwóch
Ale kończymy noc klasycznie – portfel pusty mam znów
Letnie wieczory, zimowe popołudnia,
Jesienne środki nocy znowu będę zdychał pół dnia
Nieważna pora roku lub co mówi nam wskazówka
Musimy napierdalać jakby miało nie być jutra, ta
Rozkminy o tym co walić, hajs obliczamy na styk
Spisywani na straty bez nastawienia na zysk
Wciąż się biję z myślami bo chciałbym skończyć już z tym
I tak podchodzę do lady, wymieniam kase na klin
Poproszę szesnaście piw
Mam zamówień od chuja,
Robię za pośrednika przed sklepem czeka ma grupa
Te butelki to nie dla mnie tylko pani zaufa
Proszę ich już nie pakować bo kolejka jest długa
Załadowani we czterech obieramy tu kurs
Więc ruszamy omijając tłum
Do reszty spłukani, w mieście sami nie ma dokąd pójść
Ale przynajmniej mamy parę puch
Dzwoni mi telefon, mówi ziomal – robię tranzyt wam
Ile można kurwa tak po prostu bez okazji chlać
Mówi że ma adres i że wszyscy tam możemy wpaść
Wypierdalać szkła, każdy wsiada słychać tylko trzask
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Do tego biorę buch zanim wsiądę
Gdzie z auxa leci slow jam
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Wezmę jeszcze buch zanim wsiądę
Gdzie żeby wejść, trzeba schylić głowę
Jeden już wypalił swoje, drugi jednak będzie chlać
Bierze piwa, tak jak ja, Żywiec Białe, tak jak ja
Wziął ze sobą mało kasy, więc mu stawiam jeszcze dwa i jeszcze raz
Mijamy drugi tłok autostradą
Wielki korek, piątek wieczór, kurwa gdzie oni jadą?
Ścisk w aucie, fur płynie fala za falą
Ja Nissan Juke, fresh look jakbym opuścił salon
Skręcamy w prawo, z takim obciążeniem nie łatwo
Mijamy stadion, pod nim stoją psy i się gapią
Szyby w dół, bo z klimy będę miał chore gardło
I niski wóz, robimy wolny cruisin przez miasto całe
A auto wtapia się w ulicę od temperatury
Skąpane w ciepłym świetle słońca od dołu do góry
Krwista czerwień, pomarańczowe niebo
Bursztynowa dominacja, jebać zimne srebro
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Do tego biorę buch zanim wsiądę
Gdzie z auxa leci slow jam
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Wezmę jeszcze buch zanim wsiądę
Gdzie żeby wejść trzeba schylić głowę
Dni w terenie z ziomalami zwykle zwalają z nóg
Plany skromne są jak zwykle niby flaszka na dwóch
Ale kończymy noc klasycznie – portfel pusty mam znów
Letnie wieczory, zimowe popołudnia,
Jesienne środki nocy znowu będę zdychał pół dnia
Nieważna pora roku lub co mówi nam wskazówka
Musimy napierdalać jakby miało nie być jutra, ta
Rozkminy o tym co walić, hajs obliczamy na styk
Spisywani na straty bez nastawienia na zysk
Wciąż się biję z myślami bo chciałbym skończyć już z tym
I tak podchodzę do lady, wymieniam kase na klin
Poproszę szesnaście piw
Mam zamówień od chuja,
Robię za pośrednika przed sklepem czeka ma grupa
Te butelki to nie dla mnie tylko pani zaufa
Proszę ich już nie pakować bo kolejka jest długa
Załadowani we czterech obieramy tu kurs
Więc ruszamy omijając tłum
Do reszty spłukani, w mieście sami nie ma dokąd pójść
Ale przynajmniej mamy parę puch
Dzwoni mi telefon, mówi ziomal – robię tranzyt wam
Ile można kurwa tak po prostu bez okazji chlać
Mówi że ma adres i że wszyscy tam możemy wpaść
Wypierdalać szkła, każdy wsiada słychać tylko trzask
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Do tego biorę buch zanim wsiądę
Gdzie z auxa leci slow jam
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Wezmę jeszcze buch zanim wsiądę
Gdzie żeby wejść, trzeba schylić głowę
Jeden już wypalił swoje, drugi jednak będzie chlać
Bierze piwa, tak jak ja, Żywiec Białe, tak jak ja
Wziął ze sobą mało kasy, więc mu stawiam jeszcze dwa i jeszcze raz
Mijamy drugi tłok autostradą
Wielki korek, piątek wieczór, kurwa gdzie oni jadą?
Ścisk w aucie, fur płynie fala za falą
Ja Nissan Juke, fresh look jakbym opuścił salon
Skręcamy w prawo, z takim obciążeniem nie łatwo
Mijamy stadion, pod nim stoją psy i się gapią
Szyby w dół, bo z klimy będę miał chore gardło
I niski wóz, robimy wolny cruisin przez miasto całe
A auto wtapia się w ulicę od temperatury
Skąpane w ciepłym świetle słońca od dołu do góry
Krwista czerwień, pomarańczowe niebo
Bursztynowa dominacja, jebać zimne srebro
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Do tego biorę buch zanim wsiądę
Gdzie z auxa leci slow jam
Ulicami jedzie wóz, a nie Porsche
Dla mnie będzie Żubr, a nie Grolsche
Wezmę jeszcze buch zanim wsiądę
Gdzie żeby wejść trzeba schylić głowę
Credits
Writer(s): Krzysztof Bander
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.