Wrzesień

Wrzesień znów nie dopisuje
Wszystkie plany trafił szlag
Ciągle nie mogę zrozumieć
Jak to jest, ej
Że jesienią traci sens to
To co kocham tak jak moje przyszłe dziecko
Zasady znowu wypadają same
Myśli nie chcą sie pozbierać a jak są to wpadają na ścianę
Niby nie ale wszystko takie same

Losy lecą przez ręce tak jak piach
Wali bas jak w remixach na soundcloud
Dłuższe życie każdej nocy to magia
Bo znowu mi obraz wiruje jak pralka
Dwa imiona tego sie nie zapomina
Bo jestem Daniel a chciałem być Michał
Smutny plan znów na pobudkę wita
Każdy ma swój tak więc tego nie chwytasz

Znów spowalnia ta jebana jesień
Chciałem dobrze ale nie umiem powiedzieć
Jak zwykle coś załamuje mnie na wrzesień
Może taki miesiąc ale skąd ja mogę wiedzieć
Może życie na mnie taki plan ma
Może jakąś umiejętność kupiłem tak u diabła
Ha (Ha)
W sumie bym się nie zdziwił, jakby to była prawda

Znowu pokój dwie słuchawki no i ja
Chyba tak mi lepiej ale znowu siedzę sam
Padał deszcz ale nie zmyty płacz
No bo przecież jak pada to trzeba założyć płaszcz
Gdzie emocje w tym wszystkim
Nie wiem bo gdzie jesteś mi nie powiedziało myśli
Zamknąłem drzwi na chwile bo szukanie siebie to nie żaden wyścig
Znowu pokój dwie słuchawki no i ja
Chyba tak mi lepiej ale znowu siedzę sam
Padał deszcz ale nie zmyty płacz
No bo przecież jak pada to trzeba założyć płaszcz
Gdzie emocje w tym wszystkim
Nie wiem bo gdzie jesteś mi nie powiedziało myśli
Zamknąłem drzwi na chwile bo szukanie siebie to nie żaden wyścig
Znowu pokój dwie słuchawki no i ja
Chyba tak mi lepiej ale znowu siedzę sam
Padał deszcz ale nie zmyty płacz
No bo przecież jak pada to trzeba założyć płaszcz
Gdzie emocje w tym wszystkim
Nie wiem bo gdzie jesteś mi nie powiedziało myśli
Zamknąłem drzwi na chwile bo szukanie siebie to nie żaden wyścig



Credits
Writer(s): Daniel Piotrowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link