monstery

Wolę podlewać paprotki
Przelewane z miłości
Aż przeciekają spodki, kap kap
Z monsterami bite piątki
Wolne soboty, piątki
I tak do pięćdziesiątki, robiąc rap
Mamy dużo roślin
Idealny kącik
Miejsce jest odpocznij
Choć nie mamy kombi
Nie jesteśmy skąpi
Lecz zamiast dzieci
Wole głaskać małe kotki
To nie dla mnie wybacz
Nie chce dawać mu córki lub syna
Nie wymyślę jak ma się nazywać
Mamo nie chcę być mamą, chyba
To nie dla mnie wybacz,
Nie chce dawać mu córki lub syna
Nie wymyślę jak ma się nazywać
Mamo nie chcę być mamą, chyba
Nie jem warzyw, nie powinnam mięsa, ej
Mniej smażyć, sprawdzać poziom tętna, ej
Mniej prażyć, ale lubię ten stan
Jak dbać o kogoś jak o siebie nie dbam?
Słaba wegetacja
Więdnę zamiast wzrastać
Wszystko na co mnie stać
Dawno rzucone w piach
Wokół mnie plują toksyczne opryski
Jak mam wyleczyć się z pożółkłych liści?
W głowie mam monstery, potwory
Się pogłębiają dziury tak jak w liściach, otwory
Uśmiech szczery, czy to pozory?
Liść zdrowy, korzeń chory, ale uśmiech na story
To nie dla mnie wybacz,
Nie chce dawać mu córki lub syna
Nie wymyślę jak ma się nazywać
Mamo nie chcę być mamą, chyba
To nie dla mnie wybacz,
Nie chce dawać mu córki lub syna
Nie wymyślę jak ma się nazywać
Mamo nie chcę być mamą, chyba



Credits
Writer(s): Siem Vonk, Kelly Ryland, Karolina Pielesiak
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link