Jak deszcz

Narkotykowy dreszcz smyra mocno po plegarach
Nie umiesz tego rzucić, więc srogo napierdalasz
Pe do En i kreska, niczym zbrodnia i kara
I kurewki w stylu Payton, nie jedna piękna lala
Kiedyś ślicznie goliłaś pachy, teraz parchy wachy
Nakurwiają z tobą fance, poratolerka na dragi
Dziś siadają ci na twarzy, za odrobine haju
Który nieznieczuli krzywd, jakimi obdarzają
I znów poczułaś wstręt, gorzej niż Catherine Deneuve
Znów uśmiechasz się przez łzy, wszystko widzisz jak przez mgłe
W szkole byłaś na pięć, nie dorastali do pięt
I tak zastanawiasz się, w czasie kolejnych pchnięć
Co poszło nie tak? Boli jak włożona pieść
Czym sobie zawiniłaś, że przez piekło musisz przejść
Już nie jesteś tą wesołą dziewczyną z klasowych zdjęć
Słowo szczęście? Wymazałaś z wszelkich kronik, damn!

Czujesz bezsilność i masz w głowie zamęt
Twoje łzy kapią, jak deszcz o parapet
Na straty spisana i bez szans
Jeśli upadłaś, to po to, by wstać
Czujesz bezsilność i masz w głowie zamęt
Twoje łzy kapią, jak deszcz o parapet
Na straty spisana i bez szans
Jeśli upadłaś, to po to, by wstać

Co? Smutne wersy, drama że ja pierdole!
W szafie mole będzie ze cztery lata, jak odszedł koleś
Ona wciąż wącha odzież, której uleciał zapach
Jak z niego życie przed laty, i dziś znów będzie płakać
Los uwielbia płatać figle, życie układasz
By żyć w miarę szczęśliwie, lecz niestety w tarapatach
Kiedy zmięta jak szmata leżysz skulona z płaczem
Los, przebiegły los, zdecydował inaczej
Dajesz upust wkurwieniu, walisz lowkicki w worek
Ciosy tak mocne, z sufitu spadają żyrandole
Po takiej szkole, byś sama zechciała jechać na misje
Sił masz za dwie dywizje, nie ważne Irak czy Afgan
Zamiast kremu, kałach do rąk, nienawiść opałasz
Żądasz strat wyrównania, czyjś ojciec, syn albo brat
Już trupem padł! Rozżalony umysł pisze scenariusz
Nim stanie się pacyfistką, zeżre kilka Xanaxów

Czujesz bezsilność i masz w głowie zamęt
Twoje łzy kapią, jak deszcz o parapet
Na straty spisana i bez szans
Jeśli upadłaś, to po to, by wstać
Czujesz bezsilność i masz w głowie zamęt
Twoje łzy kapią, jak deszcz o parapet
Na straty spisana i bez szans
Jeśli upadłaś, to po to, by wstać

Znów się budzisz w obcym łóżku, w bani kłębek sprzecznych myśli
Setki niemych bluzków, śpieszą do twoich ust
Chociaż sili się na luz, poszukując bielizny
To ból głowy jest Ci bliższy, niż to co zaszło tu
I ta krępująca cisza w roli towarzysza
Jeszcze kilka minut temu, obleśnie nad tobą dyszał
Teraz uwiera jak prycza, więc najszybciej jak potrafisz
Zrywasz się, bo dzisiaj nie zabawisz długo na parafii
Powrót z piekła tanich dragów, dirty dancing
Subtelnie rozjebana jakby drasnął Cię rekin
Jeszcze oczy na zapałki, rozmazane powieki
W głowie "I hate You so much", wkurwionej Kelis

Czujesz bezsilność i masz w głowie zamęt
Twoje łzy kapią, jak deszcz o parapet
Na straty spisana i bez szans
Jeśli upadłaś, to po to, by wstać
Czujesz bezsilność i masz w głowie zamęt
Twoje łzy kapią, jak deszcz o parapet
Na straty spisana i bez szans
Jeśli upadłaś, to po to, by wstać



Credits
Writer(s): Mosa Ghawsi, Ryszard Andrzejewski, Tomasz Janiszewski, Tymoteusz Bies
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link