Poduszka

Jeszcze chwilę zanim usnę, wytrę moje łzy w poduszkę
Którą w urodziny miałem tobie dać
Miała leżeć pod twą głową, a ja miałem leżeć obok
Dobrze na niej się wysypiam, ale sam

I snuję sny, co by było gdybym
Nie był zwykłym tchórzem, umiał mówić to co czuję
Nie łamał serc, potem starał się by
Wszystko ponaprawiać, kiedy nie ma gdzie już wracać

Proszę cię, proszę cię posłuchaj
Ja boję się, boję się zaufać
Wiem, że ranię tym, że trzymam dystans
Stronię od miłosnych wyznań
Znów uciekam od tych pytań
Wracam kiedy ogień wygasł
Boję się, ja boję się zaufać

Samym słowem nic nie wskóram, może jedwab gęsie pióra
Sprawią, że upadek będzie bolał mniej
Wsiadam prosto do tramwaju, a poduszka na kolano
Nagle czytam, jednak nie chcę widzieć cię

I w 23 na nią kapią łzy
Bo widzę, że to koniec, kości dawno już rzucone
Ludzie patrzą się, nie obchodzi mnie bo
Czym jest ich uwaga, gdy tak mocno boli strata

Proszę cię, proszę cię posłuchaj
Boję się, boję się zaufać
Wiem, że ranię tym, że trzymam dystans
Stronię od miłosnych wyznań
Znów uciekam od tych pytań
Wracam kiedy ogień wygasł
Boję się, ja boję się zaufać



Credits
Writer(s): Kamil Kempiński
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link