Nie tak
Nie tak, ziomuś czegoś tu brak
Zaraz złamiesz sobie kark
W końcu zrobisz sobie krzywdę
Nie tak, trzeba zmienić ten szlak
Abyś wyszedł tu na całość
I nie wpadał na mieliznę
Nie tak, to jest czysty fuckup
Nie udawaj, że jesteś rekinem
Który wchodzi w biznes
Sukces ma niepowtarzalny smak
Kiedy ciężkiej pracy wkład
I sumiennie rosną skille
Ten track to nie żaden followup
Ale tekst pisałem sam
Bo nie było innych chętnych
Orła szlak to odnajdywanie wad
Przekuwanie ich na blask
Nie szukanie winnych nędzy
Masz czas i zapewne wiele szans
By nie działać byle jak
I osiągać wynik lepszy
Od lat upośledza się ten świat
I przykład ludzie chcą brać
Z zakłamanych zwykłych leszczy
Biały, ochrzczony, hetero normatywny
Nowa moda wbija szpilę
Że to ziemi czyni krzywdy
Histeryczne krzyki plebsu
Bez procesu jestem winny
Może wysmarować sądzą się
I przetykać kominy
Weterani obeznani
Specjaliści od pandemii
Super trening oferują osobiści opaleni
Społecznościowe modelki
W warach żelki opad szczeny
A w środku brakuje treści
Opowieści morał cenny
Byle jak, byle co, byle lajk się zgadzał
Potem łzy, potem szok
W końcu braknie siana
Bo to czysta maniana
Prowizora, ściema, banał
Ale ludzie dzisiaj pragną
Lansowania super chama
Nie ciekawi mnie fagata
Za to strasznie Andrzej Dragan
Szukam tego co mnie uczy
Nie co w ucho bardziej wpada
I bałagan mi pomaga
Poukładać zawsze prawda
W opozycji do standardów
W których żyją fałszem stada
Nie tak, ziomuś czegoś tu brak
Zaraz złamiesz sobie kark
W końcu zrobisz sobie krzywdę
Nie tak, trzeba zmienić ten szlak
Abyś wyszedł tu na całość
I nie wpadał na mieliznę
Nie tak, to jest czysty fuckup
Nie udawaj, że jesteś rekinem
Który wchodzi w biznes
Sukces ma niepowtarzalny smak
Kiedy ciężkiej pracy wkład
I sumiennie rosną skille
Nie tak, mówi o tym dziś mój rap
Trzeba mieć konkretny plan
Realizowany czynem
Nie tak, prowizora wciąż trwa
I olbrzyma chce udawać tu
Nieopierzony pigmej
Nie tak, za to tylko będzie klaps
I odejdzie dumny paw
Bo robił tu zwykły kibel
Ja znam ciężkie trudy
I kocham bo nie ma wartości w tym
Gdy się idzie na łatwiznę
Artur Baranowski u Tadeusza Sznuka
Szybko Wam wyjaśnił
Co to znaczy króla dusza
Ciężka praca daje efekt
I pomaga tu nauka
Spece od palenia głupa
To jest zwykła wtórna kupa
Ile warty jest Twój czas
Komu cenny czas oddajesz
Nie zapominaj cytatu
To co jesz tym się stajesz
Na świeczniku banda bzików
Ale każdy z nich udaje
Na innym pułapie orły
No bo nie są zakłamane
Emanujesz tym czym żyjesz
I tym co masz w swojej głowie
Ale tam jest zwykłe szambo
Konferencje freakfightowe
Narkotyki, gołe dupy
I leki psychotropowe
Potem męczy cię depresja
Lęki, widmo grobowe
Kiedy masz rzetelną wiedzę
Krzywdy ci nie zrobią kity
Mnożą mity, tworzą syfy
Kroczą z niczym drogą pychy
Ja nie wchodzę w te elity
Robię z mocą Bożą hity
Pracowity, nie przybity
Demaskuje moloch zryty
Z wierną paką dalej
Wbijam klina w byle jakość
I się troszczę by poznały
I uznały szczyle wartość
Ludzkość stale się ogłupia
I zatruta gnije na wskroś
Nie oglądam się za siebie
Zostawiłem w tyle bagno
Nie tak, ziomuś czegoś tu brak
Zaraz złamiesz sobie kark
W końcu zrobisz sobie krzywdę
Nie tak, trzeba zmienić ten szlak
Abyś wyszedł tu na całość
I nie wpadał na mieliznę
Nie tak, to jest czysty fuckup
Nie udawaj, że jesteś rekinem
Który wchodzi w biznes
Sukces ma niepowtarzalny smak
Kiedy ciężkiej pracy wkład
I sumiennie rosną skille
Zaraz złamiesz sobie kark
W końcu zrobisz sobie krzywdę
Nie tak, trzeba zmienić ten szlak
Abyś wyszedł tu na całość
I nie wpadał na mieliznę
Nie tak, to jest czysty fuckup
Nie udawaj, że jesteś rekinem
Który wchodzi w biznes
Sukces ma niepowtarzalny smak
Kiedy ciężkiej pracy wkład
I sumiennie rosną skille
Ten track to nie żaden followup
Ale tekst pisałem sam
Bo nie było innych chętnych
Orła szlak to odnajdywanie wad
Przekuwanie ich na blask
Nie szukanie winnych nędzy
Masz czas i zapewne wiele szans
By nie działać byle jak
I osiągać wynik lepszy
Od lat upośledza się ten świat
I przykład ludzie chcą brać
Z zakłamanych zwykłych leszczy
Biały, ochrzczony, hetero normatywny
Nowa moda wbija szpilę
Że to ziemi czyni krzywdy
Histeryczne krzyki plebsu
Bez procesu jestem winny
Może wysmarować sądzą się
I przetykać kominy
Weterani obeznani
Specjaliści od pandemii
Super trening oferują osobiści opaleni
Społecznościowe modelki
W warach żelki opad szczeny
A w środku brakuje treści
Opowieści morał cenny
Byle jak, byle co, byle lajk się zgadzał
Potem łzy, potem szok
W końcu braknie siana
Bo to czysta maniana
Prowizora, ściema, banał
Ale ludzie dzisiaj pragną
Lansowania super chama
Nie ciekawi mnie fagata
Za to strasznie Andrzej Dragan
Szukam tego co mnie uczy
Nie co w ucho bardziej wpada
I bałagan mi pomaga
Poukładać zawsze prawda
W opozycji do standardów
W których żyją fałszem stada
Nie tak, ziomuś czegoś tu brak
Zaraz złamiesz sobie kark
W końcu zrobisz sobie krzywdę
Nie tak, trzeba zmienić ten szlak
Abyś wyszedł tu na całość
I nie wpadał na mieliznę
Nie tak, to jest czysty fuckup
Nie udawaj, że jesteś rekinem
Który wchodzi w biznes
Sukces ma niepowtarzalny smak
Kiedy ciężkiej pracy wkład
I sumiennie rosną skille
Nie tak, mówi o tym dziś mój rap
Trzeba mieć konkretny plan
Realizowany czynem
Nie tak, prowizora wciąż trwa
I olbrzyma chce udawać tu
Nieopierzony pigmej
Nie tak, za to tylko będzie klaps
I odejdzie dumny paw
Bo robił tu zwykły kibel
Ja znam ciężkie trudy
I kocham bo nie ma wartości w tym
Gdy się idzie na łatwiznę
Artur Baranowski u Tadeusza Sznuka
Szybko Wam wyjaśnił
Co to znaczy króla dusza
Ciężka praca daje efekt
I pomaga tu nauka
Spece od palenia głupa
To jest zwykła wtórna kupa
Ile warty jest Twój czas
Komu cenny czas oddajesz
Nie zapominaj cytatu
To co jesz tym się stajesz
Na świeczniku banda bzików
Ale każdy z nich udaje
Na innym pułapie orły
No bo nie są zakłamane
Emanujesz tym czym żyjesz
I tym co masz w swojej głowie
Ale tam jest zwykłe szambo
Konferencje freakfightowe
Narkotyki, gołe dupy
I leki psychotropowe
Potem męczy cię depresja
Lęki, widmo grobowe
Kiedy masz rzetelną wiedzę
Krzywdy ci nie zrobią kity
Mnożą mity, tworzą syfy
Kroczą z niczym drogą pychy
Ja nie wchodzę w te elity
Robię z mocą Bożą hity
Pracowity, nie przybity
Demaskuje moloch zryty
Z wierną paką dalej
Wbijam klina w byle jakość
I się troszczę by poznały
I uznały szczyle wartość
Ludzkość stale się ogłupia
I zatruta gnije na wskroś
Nie oglądam się za siebie
Zostawiłem w tyle bagno
Nie tak, ziomuś czegoś tu brak
Zaraz złamiesz sobie kark
W końcu zrobisz sobie krzywdę
Nie tak, trzeba zmienić ten szlak
Abyś wyszedł tu na całość
I nie wpadał na mieliznę
Nie tak, to jest czysty fuckup
Nie udawaj, że jesteś rekinem
Który wchodzi w biznes
Sukces ma niepowtarzalny smak
Kiedy ciężkiej pracy wkład
I sumiennie rosną skille
Credits
Writer(s): Lachowolski Roman Pawel
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.