Dzień Za Dniem

Cztery dychy na karku i w ciągłym ruchu
Więc zaczyna się kręcić
Podnoszę się na duchu
Uroczym Śmiechem małej dziewczynki

Luźna guma powtarzam
Przy atakach paniki
I na życiową frajdę
Zamieniam odsiedziane
Dupogodzinki

I tak dzień za dniem
Docieram do świtu
Raz dopada lęk
Raz umieram z zachwytu

I tak dzień za dniem
Docieram do świtu
Raz dopada lęk
Raz umieram z zachwytu

Uuuuu
Uuuuu
Uuuuu
Umieram z zachwytu

Czasem kiedy się wiedzie
Ulegam wrażeniu
Że to tylko na chwilę
Tak wiele przetrwałam
By być tu i teraz a to spory przywilej

Łapię głęboki oddech
Czuje dobry moment
Głowa w górę, no problem

Choć szarość nie znika
Prozę karmię słońcem
To mój handicap

I tak dzień za dniem
Docieram do świtu
Raz dopada lęk
Raz umieram z zachwytu

I tak dzień za dniem
Docieram do świtu
Raz dopada lęk
Raz umieram z zachwytu

Uuuuu
Uuuuu
Uuuuu
Umieram z zachwytu

Uuuuu
Uuuuu
Uuuuu
Umieram z zachwytu

I tak dzień za dniem
Docieram do świtu
Raz dopada lęk
Raz umieram z zachwytu

I tak dzień za dniem
Docieram do świtu
Raz dopada lęk
Raz umieram z zachwytu

Uuuuu
Uuuuu
Uuuuu
Umieram z zachwytu

Uuuuu
Uuuuu
Uuuuu
Umieram z zachwytu



Credits
Writer(s): Bartosz Kochanek, Brian Massaka
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link