Dzień zemsty
A gdyby tak zrobić dzień zemsty
tym co mnie atakują bezsensem
siłom, które-testują cierpliwość i
kryją się,-za murem gdzieś wiodąc żywot
na początek może straż miejska
zemsta, jej godzina nadejjszła
wypisałeś mandat, bucu,
choć ja i moja banda, bucu,
nie robiliśmy żadnej grandy, w płucu
niejednym był dym, ale to szlugi, only
l dlaczego nas tak nie lubisz? dłońmi
układasz gesty, grozisz spojrzeniem
władza zdeprawuje nawet taki pień, pieniek
wyśledzę leszcza, poczekam
aż zdejmie insygnia wróci do swojej żony
dumę upłynniać zacznę wtedy walić pięścią
w drzwi powiem; hałasujesz, bucu
i przeszkadzasz zasnąć mi!
Oddam wam swój czas, niech stracę
oddam wam ten hajs, zapłacę
lecz odbiorę wam ten władczy uśmiech
pewnego dnia pewnego dnia
(Mada)
pewnego dnia odbiorę przeszłość z pompą to easy i
ubiorę cię w pewność skąpo #szaty króla
to nie gangsterka jak w Compton, nie Eazy E,
ale patrz gdzie to poszło...
za moją prośbą minister zajmie się edukacją
wpisze Serwus w kanon lektur – nie dasz rady z interpretacją,
wpadnę na lekcje ci, zjem intelektem
by te małoletnie sraki miały beke,
a twój szpetny ryj zalał się pąąąąąąsem,
jesteś krewna mi wstyd, więc potrąąąącę
ci z konta trochę i tak mnie nie lubisz,
a prywatny fiskus rozlicza długi dziś,
odpuszczam dyskurs, szybko się zgubisz w nim,
jestem ten wisus co pamięć ma jeszcze niezłą,
narobiłaś mi syfu w dzień siedemnastych urodzin,
na liście niezałatwionych przecinam kreską Cię
Halo! Nieważne skąd mam ten numer
będę z twoim uchem długo, jak dobre perfumy
no homo, ale czy może zechciałbyś łyknąć promo
rzekomo znasz się na tym jak w rozmowie ludzi omo
tać, brać każę ci wszystkie moje płyty, tanio
zmierz się sam z natręctwa otchłanią
i zanim wydasz irytacji okrzyk
poczujesz jak to jest nie chcieć zmienić telefonu na nowy
bitach, z tobą finito, inny cel mam
moje miasto wygląda jak screen z pudelka
a dlaczego tak? ktoś przecież
decyduje, że billboardy mogą stać i szpecić
urzędasie, w twoją wolną niedzielę
znajdę twój dom i cały obkleję
jakby Guliwer czytał Galę
i rzucił ją za siebie niedbale, ja tak widzę to stale
tym co mnie atakują bezsensem
siłom, które-testują cierpliwość i
kryją się,-za murem gdzieś wiodąc żywot
na początek może straż miejska
zemsta, jej godzina nadejjszła
wypisałeś mandat, bucu,
choć ja i moja banda, bucu,
nie robiliśmy żadnej grandy, w płucu
niejednym był dym, ale to szlugi, only
l dlaczego nas tak nie lubisz? dłońmi
układasz gesty, grozisz spojrzeniem
władza zdeprawuje nawet taki pień, pieniek
wyśledzę leszcza, poczekam
aż zdejmie insygnia wróci do swojej żony
dumę upłynniać zacznę wtedy walić pięścią
w drzwi powiem; hałasujesz, bucu
i przeszkadzasz zasnąć mi!
Oddam wam swój czas, niech stracę
oddam wam ten hajs, zapłacę
lecz odbiorę wam ten władczy uśmiech
pewnego dnia pewnego dnia
(Mada)
pewnego dnia odbiorę przeszłość z pompą to easy i
ubiorę cię w pewność skąpo #szaty króla
to nie gangsterka jak w Compton, nie Eazy E,
ale patrz gdzie to poszło...
za moją prośbą minister zajmie się edukacją
wpisze Serwus w kanon lektur – nie dasz rady z interpretacją,
wpadnę na lekcje ci, zjem intelektem
by te małoletnie sraki miały beke,
a twój szpetny ryj zalał się pąąąąąąsem,
jesteś krewna mi wstyd, więc potrąąąącę
ci z konta trochę i tak mnie nie lubisz,
a prywatny fiskus rozlicza długi dziś,
odpuszczam dyskurs, szybko się zgubisz w nim,
jestem ten wisus co pamięć ma jeszcze niezłą,
narobiłaś mi syfu w dzień siedemnastych urodzin,
na liście niezałatwionych przecinam kreską Cię
Halo! Nieważne skąd mam ten numer
będę z twoim uchem długo, jak dobre perfumy
no homo, ale czy może zechciałbyś łyknąć promo
rzekomo znasz się na tym jak w rozmowie ludzi omo
tać, brać każę ci wszystkie moje płyty, tanio
zmierz się sam z natręctwa otchłanią
i zanim wydasz irytacji okrzyk
poczujesz jak to jest nie chcieć zmienić telefonu na nowy
bitach, z tobą finito, inny cel mam
moje miasto wygląda jak screen z pudelka
a dlaczego tak? ktoś przecież
decyduje, że billboardy mogą stać i szpecić
urzędasie, w twoją wolną niedzielę
znajdę twój dom i cały obkleję
jakby Guliwer czytał Galę
i rzucił ją za siebie niedbale, ja tak widzę to stale
Credits
Writer(s): Piotr Andrzej Szmidt, Adam Jakub Fronczak
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2025 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.