Dopamina

Powiedz, jak rozpalić płomień, który oświetli nam czas
Zanim nasza karta spłonie i zawali się nasz świat
Chaos w mojej głowie ciągle zaburza mój smak
Chciałbym poukładać swoje, zanim stracę cały blask

Zanim wyblakną kolory
Wybierałem sam swoją drogę
Z demonami walczę na co dzień
Pierdolę euforię, znowu się spowolnię

Wybieram dzisiaj mniejsze zło
Wolę powiedzieć "stop"
Powoli mam już dość
Patrzeć, jak spadam na dno
Moich plam nie zmyje chlor
Dopaminowy lord
Nie chcę tego mieć, zrobił ten sam Bóg
Uważaj na swoje kroki, by się łatwo nie wyjebać
Nie czekam na zaproszenie na ten wasz jebany melanż
Mam dużo do powiedzenia, dzisiaj pracy nie zamieniam
Na pokusy, tak rysują się wspomnienia i marzenia
Ye-ye-ye-yeah, co ty o tym wiesz?
Uwolnij się, zanim prześpisz znów dzień

Powiedz, jak rozpalić płomień, który oświetli nam czas
Zanim nasza karta spłonie i zawali się nasz świat
Chaos w mojej głowie ciągle zaburza mój smak
Chciałbym poukładać swoje, zanim stracę cały blask

Zanim wyblakną kolory
Wybierałem sam swoją drogę
Z demonami walczę na co dzień
Pierdolę euforię, znowu się spowolnię

Dopamina to hormon niezbędny do prawidłowego funkcjonowania organizmu
Zwyczajowo nazywana hormonem szczęścia
Niedobór dopaminy wywołuje lęki, wewnętrzne napięcie, osłabienie motywacji
Niechęć do działania, zmęczenie, apatię, a nawet depresję
Niskie stężenie dopaminy może przypominać objawy podobne do głodu narkotycznego
Prr!
Dzwoni ziomal — daj mi więcej dopaminy

Pierdolony Miszel Traper, zawsze będę miał co jeść
Chcieliście wydymać Freda, Fred wydyma całą grę
Chcieli zabrać to, co moje, niczym nie podzielić się
Będę w tym gównie po uszy, nawet jak zabiorą tlen

Zamiast rozliczania sceny codziennie rozliczam siebie
Wypisywałem do innych, dziś wiem, że nie powinienem
Wypisywałem po featy, nikt mi nie pomagał w biedzie
Dziś jednego jestem pewien, że solowo tu rozjebię
Buduję wysokie mury, tu nie wleci żaden sęp
Nie muszę odgrywać roli, będę sobą aż po kres
Od ulicy chcę spierdolić, a nie w niej zamykać się
Naszych bloków nie zobaczysz, pora złapać już za ster
Zmarnowałem wiele czasu już na zamulanie bani
Miałem wiele ludzi wokół, którzy z nami razem stali
Podobno mnie propsowali, ale tak tylko gadali
Dziś już nie, nie zjesz z nami już — wpierdolimy sami
Nie czułem takiego głodu, odkąd przestałem już lecieć
Inne ruchy, biegam wtedy, kiedy reszta woli siedzieć
Ciężko to może mieć górnik, co ma rodzinę w potrzebie
Więc, kurwa, na co narzekasz? Jak jest źle, no to przez Ciebie
Jak jest źle — do roboty rusz, przestań orać łeb
Weź się w garść, nie ma czasu już, nie poddawaj się
Nigdy więcej już wymówek nie chcę w mojej głowie mieć
Z dowozem zamówiłem sukces

Pierdolony Miszel Traper, zawsze będę miał co jeść
Chcieliście wydymać Freda, Fred wydyma całą grę
Chcieli zabrać to, co moje, niczym nie podzielić się
Będę w tym gównie po uszy, nawet jak zabiorą tlen

Moje stilo pojebane, nie puścisz tego przy mamie
Premixm daje beat, rozjebać — robię to na zawołanie
Nie chcę marzeń już pogrzebać, przede mną jest wygrywanie
Pierdolony Miszel Traper i nikt długo, długo dalej (Rra!)



Credits
Writer(s): Miszel, Premixm
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link