Skandal

Jeśli chciałbyś kiedyś usłyszeć
Kołysankę ciepłą jak piecyk
Jeśli chciałbyś uciec przed życiem
Do zamożnej mądrej kobiety
To ja, a-aa, to ja

Jeśli zechcę kiedyś odmienić
Egzystencję w złotej koronie
To się zjawisz z wiatrem w kieszeni
I błyskotki moje roztrwonisz
Do cna, o-oo, do cna

Będziesz pływał w drogim szampanie
To skandal, to skandal
Po mych uczuć białym dywanie
Przejdziesz w butach jak jakiś wandal

A ja na to spojrzę z frasunkiem
O rety, o rety
I zapłacę wrachunki
Niestety, niestety, niestety

Jeśli kiedyś wrócisz na ziemię
Bo wołanie moje usłyszysz
To się w ciepły kapeć zamienisz
I pamiętnik jakiś napiszesz
By był, ooo, był

Ale mnie już pewnie nie będzie
W tamtym czasie i w tamtych miejscach
Bo na skrzydłach nowych popędzę
By się rzucić w rzekę szaleństwa
Co sił, o-oo, co sił

Będzę pływać w drogim szampanie
To skandal, to skandal
Po twych uczuć białym dywanie
Przejdę w butach jak jakiś wandal

A ty na to spojrzysz z frasunkiem
O rety, o rety
I zapłacisz wszystkie rachunki
Niestety, niestety, niestety



Credits
Writer(s): Andrzej Slawomir Sikorowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link