Ballada Alladyna

Jak to czynił wiele razy
Szedł raz wielbłąd do oazy
A na grzbiecie niósł swe skarby
Dwa ogromne, piękne garby

A na grzbiecie niósł swe skarby
Dwa ogromne, piękne garby
A na grzbiecie niósł swe skarby
Dwa ogromne, piękne garby

Zobaczyła go hiena
To dopiero śmieszna scena
Inny już ze wstydu zmarłby
Gdyby dźwigał aż dwa garby

Toż pokraka czworonożna
Pęknąć wprost ze śmiechu można
Toż pokraka czworonożna
Pęknąć wprost ze śmiechu można

Wielbłąd spuścił tylko oczy
A hiena za nim kroczy
I wyśmiewa się bez przerwy
Wielbłądowi szarpiąc nerwy

Toż pokraka czworonożna
Pęknąć wprost ze śmiechu można
Toż pokraka czworonożna
Pęknąć wprost ze śmiechu można (ha-ha-ha-ha-ha-ha...)

To go wreszcie tak zgniewało
Że zebrawszy siłę całą
Na hienę wpadł, a przy tym
Tylnym kopnął ją kopytem
Na pustynię dając susa
Nie wyśmiewaj się z garbusa

Toż pokraka czworonożna
Pęknąć wprost ze śmiechu można

Nie wyśmiewaj się z garbusa
Nie wyśmiewaj się z garbusa
Nie wyśmiewaj się z garbusa



Credits
Writer(s): Andrzej Waldemar Korzynski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link