Serpentyny I Mydlane Banki

Przy ulicy Kosmonautów 4
mieszka Eryk i ja
Eryk co dzień rano w kosmos leci
zarobić na dzieci i psa
do kosmosu pół termosu kawy
i kanapki dwie
na orbicie się wylewa picie
a w termosie to nie.

A w sobotę to mamy ochotę
polatać tu i tam
i jak gwiazdy mamy swoje odjazdy
Eryk, no i ja.

La la la la...

Po weekendzie śmieci leżą wszędzie
jak trupy uniesień i win
serpentyny i mydlane bańki
to już gwiezdny pył
w poniedziałek Eryk w kosmos leci
wyrzucić śmieci i już
wszystkie konfetti jak komety spadną
spalą żywcem się.

A w sobotę znów mamy ochotę
polatać tu i tam
krew gorąca im bliżej słońca
daleko tylko śmierć.

La la la la...

Ciągle lecimy w stronę słońca
słońca nigdy nie mamy dość
ciągle wierzymy w siebie aż do końca
końca, końca, końca...

La la la la...



Credits
Writer(s): Iwo Jan Naumowicz, Robert Tomasz Markiewicz, Tomasz Organek, Adam Staszewski, Katarzyna Kurzawska, Bartosz Maria Staszkiewicz
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link