Aby zrozumieć

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Jego dusza zmęczona, z której zmył się blask (blask)
Dawno zatrzymał, bezpowrotnie w niej czas
Na ta jedną chwilę, choć na jeden raz
Zapomnieć chciałby, swego życia gorzki smak (smak)
Zrzucić z siebie ogrom dzisiejszego dnia (dnia)
Ciężar brudnych szmat, ująć lat, aby było lepiej (było lepiej)
Znaleźć gdzieś swoje miejsce i zapuścić korzenie
Piękny sen, piękny sen, takie marzenie (marzenie)
O ciszy, o spokoju, w własnych czterech kątach (czterech kątach)
O ukochanej osobie, której teraz tak brak (brak)

Chciałby krok cofnąć, krzyknąć z całej siły stop (stop)
Nie łatwo zejść z drogi, na którą zrzucił go los
Błądzi sam, pośród szarych myśli
Za wspomnieniami goni, pełen nienawiści (nienawiści)
Za ten z życiem wyścig, pełen klęsk i upokorzeń (upokorzeń)
Przestać chciałby lecz przestać dziś nie może (ta)
Takie są w życiu drogi, nie każdemu sprzyja los
Czasem warto jest się zastanowić
Gdy skończy się dzień, co przyniesie nam noc (co przyniesie nam noc)

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Gdy otwiera oczy, gasną nocne światła ulic (ulic)
Nieraz prosił Boga, by go więcej nie obudził (nie obudził)
W kieszeniach chowa ręce, bo tak cieplej (cieplej)
Pod mostem miejsce podłe, ale chroni przed deszczem (deszczem)
Kiedyś pisał wiersze, że życie jest piękne
Teraz życie go kopie, gdy śpi pod kartonowym kocem (kocem)
Pamięta, jak to było w domu przy kominku
Dzisiaj domem ciemny płot, koło parkingu (koło parkingu)
Dzieci poszły w świat, szukać swego szczęścia
Żadne z nich imienia ojca dzisiaj nie pamięta (nie pamięta)

W imię ojca każdy wybrał inna ścieżkę
By nie skończyć, jak ten, którego krew plami im serce
Żona odeszła to dla niej warto było przetrwać
Wszystko zabrała, on nie chce iść do niej na cmentarz
Zbyt Wiele przeżył, by ją z pamięci wymazać
Chciałby znać słowa, jakimi mógłby z nią rozmawiać
Mroźnej zimy pora, skłania do refleksji (refleksji)
Na te chwile, w których smutek dławi oddech w piersi
Chciałby wiedzieć w końcu, że jutro będzie lepsze
Pomóż mu uwierzyć, bo ludzie mają serce

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca

Zrozum! Zrozum tych, którzy tracą grunt i toną (toną)
Wołając o pomoc, by móc zacząć na nowo (nowo)
Zrozum! Zrozum to, że trzeba więcej nieszczęścia
By nie zginąć tam, gdzie na współczucie brak miejsca



Credits
Writer(s): Ignacy Erenski, Bartlomiej Kielar
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link