A Kiedy Dnia Pewnego

A kiedy dnia pewnego
Trzeba stąd będzie odejść
Bez względu na stan uczuć
Bez względu na pogodę

A kiedy dnia pewnego
Każesz mi przybyć Boże
To z wszystkich swoich wspomnień
Olbrzymi stos ułożę

Yeah... Yeah... Yeah...

Na samym dole legną
Zabawy w strzelanego
Karate pierwszy zespół
I coś zbyt intymnego

Aby tak mowić o tym
Więc dalej ani słowa
Podwórko, kino, biwak
Pałac młodzieży, szkoła

A potem nas to zrzuca
Wspomnienia o miłościach
Rozstaniach i powrotach
Gorących namiętnościach

O wszystkich moich planach
I w plany te zwątpienia
O klęskach i zwycięstwach
I twórczych uniesieniach

Yeah... Yeah... Yeah...

O bólu, który czasem
Usztywnia moje ciało
I o tych wszystkich chwilach
Gdy serce kołatało

Ze strachu bądź radości
Z niewiedzy bądź olśnienia
Tak pędem nas to zrzuca
Kolejne wspomnienia

A gdy już sięgnie nieba
Bo trochę się przeżyło
To wiem, co wtedy powiem
Ech Boże, warto było, warto było
Warto było, warto było



Credits
Writer(s): Piotr Jakub Banach
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link