Gdziekolwiek Byś Szedł
Tylko niebo jest granicą, dla nas niebo kładą w trumnę
To nie stukot kroków śmierci, to stukanie w klawiaturę
Mamo zamknij drzwi, kreślę krzyż to długa droga
Biorę kilku kumpli, dobre buty, suchy prowiant
To nasza wojna brat, więc kiedy odniosę ranę
Podnieś mnie, otrzep mundur i weź pod ramię
Spieczone usta, kropla wody, pójdźmy tam razem
Pola bitew są brunatne, bo wsiąka w nie krew przegranych
Wątrobiane plamy, kurze łapki pod oczami
Kiedy ten czas nadejdzie, powspominamy
Na razie z ich nienawiści zbudujmy łuk triumfalny
Niebieskie ptaki lecą ponad złote tarasy
Przyjaciół liczę na palcach, osiem miejsc na dłoniach
środkowe dawno zajęte, nie zapomnę o wrogach
Zatrutym piórem biografię piszą, z nami nie byli
Droga od dziecka do mężczyzny, skurwysyny
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
Od kiedy pamiętam zawsze miałem zioma, nawet dwóch czy trzech
Razem przez życie całe, z dumą szliśmy wzdłuż i wszerz
I mów co chcesz, dziś co drugi już ma rodzinę
I mało czasu na to by się spotkać na godzinę
W hołdzie wszystkim w bliskim, w Anglii, w Stanach, w Polsce
Pamiętam jak za małolata mieliśmy w planach forsę
Codzienność przerysowana, wyimaginowana
Fatamorgana dla nas dramat, niespodziewana zmiana na gorsze
Często wracamy myślami ze łzami w oczach
Do czasów gdy byliśmy szczylami z marzeniami popatrz
Chłopaku spełniamy te plany, nie bujamy w obłokach
Od czasu do czasu się spotykamy i wspominamy to
Borykamy się z problemami, zawieszeni w próżni wraz
Ze wzrostem różnic, nas nie poróżnił czas
W obliczu różnych spraw, jeden za drugim w ogień skakał
Bo taka nasza natura człowiek
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
W życiu nie ma spacji, podróż lat, miesięcy, nocy
Nie nastawisz nawigacji, pieprzyć gwiazdę północy
Sam toczysz głaz, oczy nie widzą po nocy przypał
Jeszcze zabij ojca, a dasz przykład kompleksu Edypa
Tu nasza wojna, witam, przeciwnicy giną, finał
Dwadzieścia siedem lat, świat jak ta Iwo Jima
Na drodze spotkasz skurwysyna, nie jednego wroga
Ale razem mamy moc i siłę jak Supernova
Czasem mika sonar, trzęsie grunt aż kurwa mać
Aż się odechciewa jeść, aż się odechciewa spać
Mały Picolla, ale nikt nie daje, wszyscy biorą
Kumpli dwóch czy trzech, reszta pisze ci nekrolog
Ema solo co, nie masz szans tu na tej ziemi
To jak horrorcore, żywcem zeżrą cię te hieny
Maszerujemy, wąskimi torami życia
I pamiętaj ej, dla nas niebo to granica
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
To nie stukot kroków śmierci, to stukanie w klawiaturę
Mamo zamknij drzwi, kreślę krzyż to długa droga
Biorę kilku kumpli, dobre buty, suchy prowiant
To nasza wojna brat, więc kiedy odniosę ranę
Podnieś mnie, otrzep mundur i weź pod ramię
Spieczone usta, kropla wody, pójdźmy tam razem
Pola bitew są brunatne, bo wsiąka w nie krew przegranych
Wątrobiane plamy, kurze łapki pod oczami
Kiedy ten czas nadejdzie, powspominamy
Na razie z ich nienawiści zbudujmy łuk triumfalny
Niebieskie ptaki lecą ponad złote tarasy
Przyjaciół liczę na palcach, osiem miejsc na dłoniach
środkowe dawno zajęte, nie zapomnę o wrogach
Zatrutym piórem biografię piszą, z nami nie byli
Droga od dziecka do mężczyzny, skurwysyny
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
Od kiedy pamiętam zawsze miałem zioma, nawet dwóch czy trzech
Razem przez życie całe, z dumą szliśmy wzdłuż i wszerz
I mów co chcesz, dziś co drugi już ma rodzinę
I mało czasu na to by się spotkać na godzinę
W hołdzie wszystkim w bliskim, w Anglii, w Stanach, w Polsce
Pamiętam jak za małolata mieliśmy w planach forsę
Codzienność przerysowana, wyimaginowana
Fatamorgana dla nas dramat, niespodziewana zmiana na gorsze
Często wracamy myślami ze łzami w oczach
Do czasów gdy byliśmy szczylami z marzeniami popatrz
Chłopaku spełniamy te plany, nie bujamy w obłokach
Od czasu do czasu się spotykamy i wspominamy to
Borykamy się z problemami, zawieszeni w próżni wraz
Ze wzrostem różnic, nas nie poróżnił czas
W obliczu różnych spraw, jeden za drugim w ogień skakał
Bo taka nasza natura człowiek
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
W życiu nie ma spacji, podróż lat, miesięcy, nocy
Nie nastawisz nawigacji, pieprzyć gwiazdę północy
Sam toczysz głaz, oczy nie widzą po nocy przypał
Jeszcze zabij ojca, a dasz przykład kompleksu Edypa
Tu nasza wojna, witam, przeciwnicy giną, finał
Dwadzieścia siedem lat, świat jak ta Iwo Jima
Na drodze spotkasz skurwysyna, nie jednego wroga
Ale razem mamy moc i siłę jak Supernova
Czasem mika sonar, trzęsie grunt aż kurwa mać
Aż się odechciewa jeść, aż się odechciewa spać
Mały Picolla, ale nikt nie daje, wszyscy biorą
Kumpli dwóch czy trzech, reszta pisze ci nekrolog
Ema solo co, nie masz szans tu na tej ziemi
To jak horrorcore, żywcem zeżrą cię te hieny
Maszerujemy, wąskimi torami życia
I pamiętaj ej, dla nas niebo to granica
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
I pamiętaj ej, gdziekolwiek byś szedł
żeby wziąć ze sobą kumpla, albo dwóch czy trzech
Credits
Writer(s): zlote twarze
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.