Nadzieja
Znowu zostałem sam i jestem dumny z tego
Mimo, że do bram trumny pukam ślepo i w pokale dna
Gdy w upale dnia, temperatury na zewnątrz biegną za metą
W maratonie, który natury inferno - tu pęka w szwach
I piach, który od góry nade mną, gdy sięgam dna
Te kurwy, natury na pewno tu będą i garnitury nabędą na bank
Ten świat z tektury i ferwor, rozpyla go w mak
Odpukaj z góry w to bzdurne drewno - knack, knack
To Piekło, wydostań mnie stąd, nie stój jak można, jestem tu
Poznaj i częstuj się, doznaj, wejdź już do środka
Nie chce Cię spotkać, to już wiesz - cóż
Nie wiesz nic, nie można doznać, nie poznasz
Treści tej, od lat trzymanej w pięści na rozkład
Wszyscy odeszli na rozkaz, jesteś Ty, zaklęta w obraz groteski
Ktoś tu zbeszcześcił te kreski, to fotomontaż powieści w kościach
Pudełko i kredki, tragikomedii nagrobka
I kropka samotna w głębi okropna
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Puste butelki i kręgi, zataczają wokół tępy amok
Błędy oplatają wstęgi na me ciało, wciąż udając pokój
A czterem ścianom zaśpiewają w bloku
Mroku piosenki napisane żalom, znając je na opór - spokój
Dziś z boku staną, falą spalą się na popiół
Nigdy nie powstaną znowu, rozwalą to szare pandemonium
Całość w ogniu gnając na martwe podium
Nigdy już nie zagrają, spadając do gardeł mordu
Tak czarne w środku, życie obdarte ze skrzydeł i kontur
Wyblakły od liter, strzygieł zmarłych od tortur
Tak czarno to widzę, a zdarte gardło przemokło, by rzec mi
Szary kaptur zwycięstw nosi okropność
Nie chcę tego widzieć, nie chcę w szale w to brnąć wciąż
Zabierz ciszę jak najdalej, niech zostanie samotność
Nie poddaje się po stokroć, dalej w talent idę
Bo póki ona tańczy wciąż - tu wszystko jest możliwe
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Mimo, że do bram trumny pukam ślepo i w pokale dna
Gdy w upale dnia, temperatury na zewnątrz biegną za metą
W maratonie, który natury inferno - tu pęka w szwach
I piach, który od góry nade mną, gdy sięgam dna
Te kurwy, natury na pewno tu będą i garnitury nabędą na bank
Ten świat z tektury i ferwor, rozpyla go w mak
Odpukaj z góry w to bzdurne drewno - knack, knack
To Piekło, wydostań mnie stąd, nie stój jak można, jestem tu
Poznaj i częstuj się, doznaj, wejdź już do środka
Nie chce Cię spotkać, to już wiesz - cóż
Nie wiesz nic, nie można doznać, nie poznasz
Treści tej, od lat trzymanej w pięści na rozkład
Wszyscy odeszli na rozkaz, jesteś Ty, zaklęta w obraz groteski
Ktoś tu zbeszcześcił te kreski, to fotomontaż powieści w kościach
Pudełko i kredki, tragikomedii nagrobka
I kropka samotna w głębi okropna
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Puste butelki i kręgi, zataczają wokół tępy amok
Błędy oplatają wstęgi na me ciało, wciąż udając pokój
A czterem ścianom zaśpiewają w bloku
Mroku piosenki napisane żalom, znając je na opór - spokój
Dziś z boku staną, falą spalą się na popiół
Nigdy nie powstaną znowu, rozwalą to szare pandemonium
Całość w ogniu gnając na martwe podium
Nigdy już nie zagrają, spadając do gardeł mordu
Tak czarne w środku, życie obdarte ze skrzydeł i kontur
Wyblakły od liter, strzygieł zmarłych od tortur
Tak czarno to widzę, a zdarte gardło przemokło, by rzec mi
Szary kaptur zwycięstw nosi okropność
Nie chcę tego widzieć, nie chcę w szale w to brnąć wciąż
Zabierz ciszę jak najdalej, niech zostanie samotność
Nie poddaje się po stokroć, dalej w talent idę
Bo póki ona tańczy wciąż - tu wszystko jest możliwe
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Tu nadzieja umiera ostatnia, zabiera marzenia
Zaciera spojrzenia, zwierciadła zamienia w wspomnienia
Upadła bez mienia, zabiera sumienia, a prawda
Nie ma znaczenia, kiedy upada martwa
Credits
Writer(s): Daniel Mateusz Niewiarowski, Mateusz Mikolaj Daniecki
Lyrics powered by www.musixmatch.com
Link
© 2024 All rights reserved. Rockol.com S.r.l. Website image policy
Rockol
- Rockol only uses images and photos made available for promotional purposes (“for press use”) by record companies, artist managements and p.r. agencies.
- Said images are used to exert a right to report and a finality of the criticism, in a degraded mode compliant to copyright laws, and exclusively inclosed in our own informative content.
- Only non-exclusive images addressed to newspaper use and, in general, copyright-free are accepted.
- Live photos are published when licensed by photographers whose copyright is quoted.
- Rockol is available to pay the right holder a fair fee should a published image’s author be unknown at the time of publishing.
Feedback
Please immediately report the presence of images possibly not compliant with the above cases so as to quickly verify an improper use: where confirmed, we would immediately proceed to their removal.