Wieslaw

W Wiesławie zawrzało więc pochwycił czajnik
Wciąż było mu mało udał się po palnik
Miotając łaciną włóczył konkubiną
Zawsze był świnią ją obarczał winą

A przecież miało być inaczej
Jutro przyniesie pewnie kwiaty

Jutro przeprosi, dziś go ponosi
Wieczorem całuje znów rano tarmosi
Nieobce sąsiadom były te odgłosy
Raz bił ją, raz lżył ją, raz ciągnął za włosy

A przecież miało być inaczej
A przecież kiedyś przynosił kwiaty

Wiesław znużył się wreszcie sięga do lodówki
Znów do palnika przysmaża parówki
Czas bestię nakarmić a imię jej Wiesław
Z matki Bronisławy a ojciec Bolesław

A przecież miało być inaczej
A przecież kiedyś przynosił kwiaty

Później za bardzo zbliżył się do taty
Mego czy twego któż to wie



Credits
Writer(s): Miroslaw Maciej Malenczuk
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link