Przybycie Z Nowym Wiekiem

Do Miasta Stumostów przybył z nowym tysiącleciem
Matura pyknęła, każdy swój sweterek plecie
Jak UFO przez Wroclove chciał daleko lecieć
Sami to wiecie, nikt nie chce żyć na diecie
A w jego świecie stał biały domek z blondynką w kabriolecie
Adwokat diabła na Krecie w swym odrzutowym jet'cie

Cyk, cyk polewaczka wodą peroni psika trawa w lecie.
Zimą prywatny śnieg
Plazmy i sweter w niedźwiedzie
Wszyscy od śmiechu duszą się z jego żartów przy obfitym obiedzie
Łukasz Łukasz, do kogo tak mrugasz
Fortuną serca nie zagłuszysz tak jak ręką fiuta nie oszukasz.
powiedział Maciek, którego jeszcze 7 lat nie poznał.
Więc nie usłyszał i źle karty rozdał.

Ta, ze swą miłością do Miasta Stumostów przybył z nowym wiekiem
Jak bagnety Boga Jody przyciągnęło ich do siebie.
Naćpanych poleceń i stereotypów lekiem
Zobaczył z nią to miasto pogięte jak żuka dekiel
Miasto, które przegrało z Sovietonem jak prawda z esbekiem
niejeden strzeliłby se w łeb
Gdyby wyglądał tak jak ono po wyjściu z wojny piekieł
Breslau bałaganu twierdza, szydził niejeden szyderca
A on po prostu zaczął pięknieć. Naturalnie, od serca.

Stary rynek był już wyzwolony
peleryny wolno zrzucały nowe domy
Neony, wszędzie Sovietonusa plony
Wrony, fruwają tony słów
obok mały Lwów

Tutaj mrok żydowski, nuta truk z kostki
Samomasujących ulic krzywo-wąskich
Płaskich, lecz falujących jak fabryka snów
Noski, ludzie z wytartymi czubkami głów
Boski, klimat dystansu i misz-maszu (...) tira groteski i mostki
Zielony, żółty i niebieski
Małostki, podwala
A kiedy stawał zagubiony ludzie pytali go



Credits
Writer(s): Lukasz Wojciech Rostkowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link