Na Calosc

Piąta rano, zabawa skończona
Różowieje już niebo na wschodzie
Jakim słowem przywita mnie żona
Bardziej święta niż proboszcz dobrodziej?

Głowa ciężka, leciutkie kieszenie
I w łazience unika się lustra
Bo najtrudniej z obitym sumieniem
Razem z sobą doczekać do jutra

A jutro znów idziemy na całość
Za to wszystko, co się dawno nie udało
Za dziewczyny, które kiedyś nas nie chciały
Za marzenia, które w chmurach się rozwiały
Za kolegów, których jeszcze paru nam zostało

A jutro znów idziemy na całość
Miasto będzie patrzeć twarzą oniemiałą
Bo kto widział, żeby z nocą się nie liczyć
Na dwa głosy nagle śpiewać na ulicy
Że w tym życiu to nam jakoś życia ciągle mało
Ciągle mało...

Tak mijają miesiące i kraje
Coraz mądrzej gadają dokoła
A my, starym złączeni zwyczajem
Nasze wojny toczymy przy stołach

A nad ranem, gdy boje skończone
Wstaje słońce, jak zwykle z ochotą
W błogi spokój otulą nas żony
I pozwolą zwyczajnie odpocząć

Bo jutro znów idziemy na całość
Za to wszystko, co się dawno nie udało
Za dziewczyny, które kiedyś nas nie chciały
Za marzenia, które w chmurach się rozwiały
Za kolegów, których jeszcze paru nam zostało

A jutro znów idziemy na całość
Miasto będzie patrzeć twarzą oniemiałą
Bo kto widział, żeby z nocą się nie liczyć
Na dwa głosy nagle śpiewać na ulicy
Że w tym życiu to nam jakoś życia ciągle mało
Ciągle mało, mało
Życia mało



Credits
Writer(s): Andrzej Slawomir Sikorowski
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link