Mściciel

Ostatnie ostrzeżenie, zejdź z drogi którą kroczysz
Niech w inną stroną spojrzą twe niewidzące oczy
Bo gdyby to widziały, co mam dla ciebie gnoju
To tak by spierdalały, jak nie chcą pływać w słoju

Nie z chromosomu, ani z nasienia
Lecz z wegetacji owocu wkurwienia
Co dojrzał wreszcie nim spadł na ziemię
Pierdolnął z furią mnie prosto w ciemię
Tak się narodził ponury mściciel
Eliminator i odkupiciel
Darth Apokalips, ja jeździec piąty
Tym czterem przy mnie zamiatać kąty
Kierunek jazdy sam Bronson mi wskazał
Więc nic nie ujdzie bokiem, ni płazem
Spokój odnajdę w dręczonych kanaliach
Na bachanaliach we krwi i fekaliach

Pełny ma bak, czeka na znak
Na kierownicy spocone dłonie
Zdradę i gniew zamieni w krew
Przybywaj, mścicielu, w czarnym furgonie

Poborca zgniłek, co ludzi nęka
Czeka go męka i pewna ręka
Z cęgami w żarze, co szarpią boki
Żywych bóg czyni, a ja czynię zwłoki
Pan strażnik miasta nie da se rady
Usunąć z jajec skręconej blokady
Jak mnie usunął za stówę z mandatem
Wypada zatem zapoznać go z katem
Terenia z urzędu będzie błagała
Tak, jak ci wszyscy, których olała
W intencji maluczkich, których ma w dupie
Jej głowa zasterczy na telesłupie

Nie ma, że boli, ma boleć i chuj, nie ma że boli (no nie ma, nie ma)
Zbawca, oprawca wyrusza na bój i się nie pierdoli (no to nie ściema)
Nie ma, że boli, ma boleć i chuj, nie ma że boli (no nie ma, nie ma)
Zbawca, oprawca wyrusza na bój i się nie pierdoli (no to nie ściema)

Jak dorwę tego kutasa z Tepsy
Będę dla niego gorszy od sepsy
Tak, jak on dla mnie, gdy reklamacji
Nie uznał, choć miałem w niej sporo racji
Oleję błagania drania o życie
Z modemem sagemem skwierczącym w odbycie
Za nic nie dopuszczę do dalszej kariery
Tego, co bierze za trasę A4
Trzynaście złotych, a droga w remoncie
Oj, będę kończył długo, nim skończę
Kwitami opłaty klajstrować mu ryja
Bójcie się chamy, tak mściciel zabija

Pełny ma bak, czeka na znak
Na kierownicy spocone dłonie
Zdradę i gniew zamieni w krew
Przybywaj, mścicielu, w czarnym furgonie

Ale ja nie mam furgonu czarnego
Kiedy mi dadzą kredyt na niego
Pedałek z banku pełen podłości
Mówi, że na to nie mam zdolności
Czekaj, ciuliku, poznasz zdolnego
Na kredyt, na debet i do wszystkiego
Nie będę przecież w tym sanepidzie
Do końca życia w smrodzie i wstydzie
Tępił tu karaluchy i szczury
Ambicje ma większe mściciel ponury
Gdy co dzień rano do żuka włażę
Zaciskam zęby i tak sobie marzę

Nie ma, że boli, ma boleć i chuj, nie ma że boli (no nie ma, nie ma)
Zbawca, oprawca wyrusza na bój i się nie pierdoli (no to nie ściema)
Nie ma, że boli, ma boleć i chuj, nie ma że boli (no nie ma, nie ma)
Zbawca, oprawca wyrusza na bój i się nie pierdoli (no to nie ściema)



Credits
Writer(s): Sebastian Piotr Piekarek, Muzg Muzg
Lyrics powered by www.musixmatch.com

Link